W siedzibie MON przedstawiono prezentację raportu Zespołu ds. oceny funkcjonowania „Podkomisji Smoleńskiej”. Głos zabrał Władysław Kosiniak-Kamysz. Podkreślił, że „jedną z pierwszych decyzji po zmianie rządu było zakończenie prac podkomisji, której przez większość czasu przewodniczył Antoni Macierewicz”. Minister obrony narodowej podkreślił, że „raport ma 790 stron”.
– Wniosek generalny płynący z tego raportu odnosi się do funkcjonowania komisji i zespół negatywnie ocenia działanie podkomisji smoleńskiej we wszystkich badanych aspektach. Gospodarności, legalności, celowości oraz rzetelności. We wszystkich celach, jakie postawiliśmy przed zespołem, zbadania najbardziej rzetelnego, uczciwego, wiarygodnego, we wszystkich tych kryteriach wskazano naruszenia – kontynuował Kosiniak-Kamysz.
Władysław Kosiniak-Kamysz o podkomisji Smoleńskiej Antoniego Macierewicza
Szef MON zaznaczył, że „raport stanowi podstawę do wyciągnięcia konsekwencji i działań organów ścigania”. – Określone wnioski do prokuratury, na podstawie tego raportu, zostaną przez nas sformułowane i wystosowane. To jest nasz obowiązek – zapewnił Kosiniak-Kamysz.
– Kłamstwo, zło, nienawiść, która podzieliła Polaków, nie wzięła się znikąd. Ktoś za to odpowiada, politycznie, a jeżeli przekroczył swoje działania, wykroczyły poza ramy prawa, również prawnie. I niewątpliwie zburzenie, zniszczenie wspólnoty i za sianie zamętu, ten podział społeczny, był wywołany celowo. On też obniża, a wręcz zagraża często bezpieczeństwu państwa polskiego – mówił minister obrony narodowej.
Szef MON: Celem było potwierdzenie tylko jednej hipotezy o wybuchu
Kosiniak-Kamysz zaznaczył, że „prawdziwym celem działania podkomisji było potwierdzenie tylko jednej hipotezy o wybuchu i odrzucanie wszystkich innych argumentów, ekspertyz, które tej hipotezy nie potwierdzały”. – Celem politycznym było dalsze budowanie podziału społecznego i niszczenie wspólnoty narodowej, sianie kłamstwa i nieprawdy. To Antoni Macierewicz, bo on jest tutaj odpowiedzialny od samego początku do końca, przewodził, zanim jeszcze powstała podkomisja, a podkomisja miała służyć osiągnięciu tego celu – dodał szef MON.
Kosiniak-Kamysz zaznaczył, że „skład komisji, który został powołany, nie był rzetelny, ponieważ nie zasiadały w niej osoby, które miały doświadczenie w badaniu wypadków lotniczych, w tym przewodniczący Macierewicz”. – Członkowie komisji nie zajmowali się tym wcześniej, nie mieli odpowiednich uprawnień, ani doświadczenia, a także nie korzystali z wiedzy komisji badającej wypadki lotnicze w lotnictwie państwowym – stwierdził minister obrony narodowej.
Mariusz Błaszczak wycofał się z decyzji po dziewięciu dniach
Kosiniak-Kamysz zaznaczył, że jego poprzednik Mariusz Błaszczak spróbował zlikwidować komisję, ale po dziewięciu dniach wycofano się z tej decyzji i przedłużono jej funkcjonowanie. – Wydatki, które poniósł Skarb Państwa i koszty funkcjonowania komisji to 34 miliony 500 tysięcy złotych, ale do trzeba doliczyć bezpowrotne uszkodzenie, w efekcie nieodwracalne uszkodzenie, w efekcie zniszczenie samolotu TU-154 o numerze 102, którego wartość wyceniony na 47 mln zł. Razem to daje ponad 81 mln zł, które Skarb Państwa poniósł na rzecz działania komisji Macierewicza – podkreślił szef MON.
Cezary Tomczyk podkreśli, że członkowie zespołu „pracowali niemal z każdym ministrem obrony narodowej przez ostatnie 20 lat”. Przewodniczący płk pil. Leszek Błach wymienił, że on i jego współpracownicy przeanalizowali i ocenili ponad 180 tys. stron dokumentów jawnych, ponad 14,5 tys. kopii kart dokumentów finansowo-księgowych, ponad 7,5 tys. dokumentów niejawnych, a także ponad 15 terabajtów materiałów zapisanych na nośnikach elektronicznych.
Cezary Tomczyk o niektórych ustaleniach. Zgubiono dowody
Następnie wiceszef MON przedstawił prezentację zawierającą część ustaleń. Tomczyk podważył słowa Macierewicza o tym, że „żadne dowody nie zostały zgubione ani zniszczone”. W rzeczywistości zniszczono pięć elementów części Tupolewa ze Smoleńska, a 19 zagubiono. Macierewicz w piśmie do prokuratora generalnego Krzysztofa Urbaniaka przyznał się do zgubienia dowodów i oskarżył członka podkomisji Glenna Jorgensena o posiadanie materiałów dowodowych.
– Antoni Macierewicz wprost według prokuratury utrudniał śledztwo, ponieważ pozyskał dowody z prokuratury i nie miał zamiaru ich oddać, albo je zgubił, albo uległy one zniszczeniu w trakcie badań podkomisji – powiedział wiceminister obrony narodowej. Tomczyk nie zgadzał się z tym, że zagubione elementy są „nieistotne”. – Każdy normalny człowiek miałby prokuratora u siebie w domu dzień później – ocenił wiceszef MON.
SKW informowała o nieprawidłowościach
– Członkami podkomisji byli: muzykolog, akustyk, psycholog oraz Antoni Macierewicz, który z wykształcenia jest historykiem, a jego praca magisterska dotyczy Inków. Żadna z tych specjalizacji nie jest ujęta w prawie lotniczym jako wymagana do pracy w Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego – powiedział Tomczyk. Wiceminister obrony narodowej dodał, że Błaszczak był informowany przez SKW o nieprawidłowościach w działalności podkomisji.
Czytaj też:
Macierewicz reaguje na plany MON ws. podkomisji smoleńskiej. „Nie mają praw”Czytaj też:
Sikorski ostro o Macierewiczu. „Każdy by siedział”