Szczere wyznanie matki pięcioraczków z Horyńca. „Ostatnio coś we mnie pękło”

Szczere wyznanie matki pięcioraczków z Horyńca. „Ostatnio coś we mnie pękło”

Dodano: 
Dominika Clarke z pięcioraczkami z Horyńca
Dominika Clarke z pięcioraczkami z Horyńca Źródło: Instagram / Rodzina Clarke
Matka pięcioraczków z Horyńca zaznaczyła, że trzymała trudy i upadki rodziny dla siebie, bo chciała być postrzegana jako kobieta, która „nigdy się nie poddaje, nawet gdy wewnątrz rozpadała się na milion kawałków”.

Matka pięcioraczków z Horyńca przyznała, że do tej pory nie dzieliła się ze swoimi obserwującymi trudami czy upadkami rodziny. „Zawsze chciałam być tą silną – w oczach innych niezniszczalna, zawsze dająca radę, stawiająca czoła wyzwaniom. To była moja tarcza. Chciałam, by widziano mnie jako mamę, która nigdy się nie poddaje, zawsze ma siłę, nawet wtedy, gdy wewnątrz rozpadałam się na milion kawałków. Wydawało mi się, że taka muszę być, że na tym polega prawdziwa siła” – zaczęła.

Matka pięcioraczków z Horyńca zwierzyła się internautom

Dominika Clarke przyznała, że „ostatnio coś w niej pękło i zaczęła się ośmielać pokazywać więcej – swoje słabości, bezradność, samotność, którą często czuje, choć otaczają ją ludzie”. „Zrozumiałam, że to w porządku, że czasem nie mam sił, że czasem mi się nie chce, że są dni, kiedy nie mam energii, kiedy zwątpienie przebija się przez codzienny zgiełk” – kontynuowała matka pięcioraczków z Horyńca.

„Kiedyś myślałam, że muszę być silna, bo od tego zależy wszystko – moja rodzina, moje dzieci, moje życie. Ale teraz wiem, że prawdziwa siła nie polega na tym, by nigdy nie upaść. Prawdziwa siła tkwi w odwadze, by przyznać się do swoich słabości, dać sobie czas na odpoczynek, na zebranie nowych sił. Sił, które każdy rodzic nosi w sobie, choć nie zawsze jest ich świadomy” – brzmi fragment wpisu Dominiki Clarke.

Jasny przekaz matki pięcioraczków z Horyńca. „Nie chcę, by moje dzieci dorastały w takim świecie”

„Coraz bardziej uświadamiam też sobie, jak bardzo potrzebujemy wsparcia, zrozumienia i bliskości – tej samej bliskości, której tak brakowało kilka lat temu, gdy byliśmy izolowani od siebie nawzajem. Baliśmy się zajrzeć do sąsiada, każdy żył w swoich czterech ścianach, prywatnie i samotnie. Ja nie chcę, by moje dzieci dorastały w takim świecie. Nie chcę, by czuły się samotne” – podsumowała matka pięcioraczków z Horyńca.

Dominika Clarke przyznała, że „dziś czuję się na tyle silna, by podzielić się kilkoma zdjęciami z sesji Czarusia”. Matka pięcioraczków z Horyńca zaznaczyła, że posiada również filmy, ale nie wie, czy je pokażę. „Jego płacz łamie moje serce. I te oczka…” – zakończyła Dominika Clarke.

Czytaj też:
Matka pięcioraczków z Horyńca o „naprawdę ciężkiej” sytuacji. „To było jak światło w ciemności”
Czytaj też:
Mama pięcioraczków z Horyńca o hejterach. Nie mieści się w głowie, co piszą w komentarzach

Źródło: WPROST.pl