Dzieci zatruły się środkiem na nornice. Zawiodły procedury?

Dzieci zatruły się środkiem na nornice. Zawiodły procedury?

Dodano: 
Karetka
Karetka Źródło: Shutterstock / FotoDax
Bliźnięta trafiły do szpitala po tym, jak zatruły się preparatem do zwalczania nornic. Ojciec dzieci, który stosował preparat zwalczający gryzonie, zapewnił, że ma on certyfikat na jego używanie. Ekspert wyjaśnił z kolei, jak mogło dojść do wypadku.

Jak poinformowała w środę PAP prokurator rejonowa w Płońsku Ewa Aambroziak, do zatrucia dwójki dzieci, bliźniąt, chłopca i dziewczynki w wieku 9 lat doszło w połowie października na terenie jednego z gospodarstw rolnych w tej gminie – ze wstępnych ustaleń wynika, że przyczyną zatrucia były opary preparatu, który ojciec dzieci stosował do zwalczania nornic.

W sprawie wszczęto dochodzenie w kierunku nieumyślnego spowodowania ciężkiego rozstroju zdrowia oraz narażenia na niebezpieczeństwo utraty życia.

Na obecnym etapie postępowanie toczy się w sprawie – nikomu nie przedstawiono zarzutów.

Dzieci wciąż przebywają w szpitalu

Jak podkreśliła szefowa płońskiej Prokuratury Rejonowej, „dzieci, które uległy zatruciu, przebywają nadal w jednym ze szpitali w Warszawie, a ich stan określany jest jako ciężki”.

W trakcie dochodzenia ustalane będą okoliczności, w jakich doszło do zatrucia oparami środka przeciwko gryzoniom, czy stało się to na polu, gdzie preparat w postaci tabletek został umieszczony czy w domu. – Ojciec dzieci twierdzi, że opary środka musiały przedostać się do domu – zaznaczyła prokurator Ambroziak.

– Do zatrucia doszło, gdyż prawdopodobnie zastosowano preparat fumigacyjny, który jest silnie toksyczny i niebezpieczny dla ludzi. Nie zachowano odpowiednich procedur związanych z zastosowaniem preparatu. Jest rzeczą podstawową, że środków tych nie wolno używać w sytuacji, gdzie nawet w sąsiedztwie wykonywanego zabiegu mieszkają lub pracują ludzie. Po wykonaniu takiego zabiegu konieczne jest również przewietrzanie pomieszczeń i badanie składu powietrza na pozostałości gazów – wyjaśnił „Wprost” dyrektor działu jakości Rentokil Initial Polska Paweł Kaczmarczyk.

Dodał, że „środki te mają delikatny zapach migdałów. W każdym wypadku należy natychmiast opuścić pomieszczenia, gdzie wykonuje się taki zabieg i powiadomić odpowiednie służby np. straż pożarną”.

– Zasady szczegółowo są opisane w dokumentacji preparatu. Stosowanie się do tych wymogów jest bezwzględnie konieczne, a niestosowanie się do nich będzie skutkowało zagrożeniem zdrowia i życia ludzi. Stosowanie tych środków wymaga odbycia specjalistycznych szkoleń państwowych. Szkolenia takie posiadają tylko niektóre profesjonalne firmy Pest Control – wyjaśnił.

Zapewnienia ojca dzieci

Z dotychczasowych ustaleń dochodzenia wynika, że po zastosowaniu preparatu 13 października, następnego dnia objawy zatrucia, w tym kłopoty z oddychaniem wystąpiły u chłopca, a dzień później także u jego siostry. Chłopiec najpierw trafił do szpitala w Płocku, a następnie do placówki w Warszawie – tam też przewieziono dziewczynkę.

Ojciec dzieci, który stosował preparat zwalczający gryzonie zapewnił, że ma on certyfikat na jego używanie. W ramach postępowania będzie to weryfikowane. Powołany zostanie też biegły z zakresu toksykologii.

– Wprowadzenie automatycznych rozwiązań, takich jak pułapki wyposażone w czujniki ruchu, pozwala ograniczyć bezpośredni kontakt z gryzoniami, co usprawnia proces ich eliminacji i zwiększa higienę. Dodatkowo, stosowanie nietoksycznych substancji fluorescencyjnych umożliwia śledzenie aktywności gryzoni i szybkie określenie miejsc, które wymagają interwencji, co zmniejsza potrzebę stosowania chemicznych środków zwalczających – mówił „Wprost” Maciej Wargocki, ekspert Rentokil Initial Polska.

Czytaj też:
To składnik popularnej trucizny. Nieświadomie sięgamy po niego codziennie razem z żywnością
Czytaj też:
Po kontakcie z wodą powodziową należy umyć i zdezynfekować ręce

Źródło: WPROST.pl / PAP