W rozmowie z Bogdanem Rymanowskim w Radiu Zet prezydent zarzucił Strzemboszowi „wielkie doświadczenie w podtrzymywaniu komuny”. Komentarz ten odnosi się do lat 90., kiedy Strzembosz był pierwszym prezesem Sądu Najwyższego i odpowiadał za kształtowanie polskiego wymiaru sprawiedliwości po transformacji ustrojowej.
Zdaniem Dudy prof. Strzembosz pozostawił wówczas na stanowiskach wielu sędziów, którzy działali jeszcze w okresie PRL-u, w tym tych związanych z Polską Zjednoczoną Partią Robotniczą (PZPR). Stwierdził, że prof. Adam Strzembosz, jako osoba odpowiedzialna za reformy, nie rozliczył tych osób, pozostawiając ich na stanowiskach i pozwalając na wydawanie wyroków w nowym ustroju.
– Profesor Adam Strzembosz jest jednym z ludzi, którzy są odpowiedzialni za to, że w polskim wymiarze sprawiedliwości pozostali komunistyczni sędziowie splamieni przynależnością do PZPR – mówił prezydent w Radiu Zet. W ten sposób Duda zasugerował, że Strzembosz ponosi odpowiedzialność za obecność PRL-owskich wpływów w sądownictwie.
Strzembosz szybko odpowiedział na słowa prezydenta, wskazując na związki niektórych współpracowników Zbigniewa Ziobry z okresem stanu wojennego i kwestionując sam sens tej krytyki. W rozmowie z Wirtualną Polską profesor stwierdził:
– Pan prezydent jest za wysoko, a ja za nisko, abyśmy mogli podjąć rzetelną dyskusję. Dodał również, że przywiązywał wagę do osobistej odpowiedzialności sędziów, unikając masowej lustracji, lecz jednocześnie dążył do oczyszczenia środowiska sądowniczego poprzez stopniowe przejście starszych sędziów na emeryturę.
– W czasie kiedy ja byłem pierwszym prezesem SN, większość sędziów odeszła w stan spoczynku. Doszło do nowych wyborów wszystkich sędziów. Nigdy nie było takiej czystki w sądzie jak w Sądzie Najwyższym właśnie za mojego urzędowania – podkreślił prof. Strzembosz.
Krytyka pod adresem Andrzeja Kryżego
Prof. Strzembosz przypomniał również, że Andrzej Kryże, sędzia, który wydał wyroki na opozycjonistów w okresie stanu wojennego, był wiceministrem sprawiedliwości w czasach Zbigniewa Ziobry. Kryże, jak zauważył Strzembosz, „rządził całym ministerstwem”, a obecność takich osób na kluczowych stanowiskach nie była krytykowana przez obecne władze.
Facet, który zrobił karierę w stanie wojennym, rządził całym ministerstwem. To przecież nikomu nie przeszkadzało – mówił Strzembosz.
Andrzej Kryże, który pełnił funkcję wiceministra sprawiedliwości w latach 2005–2007, rzeczywiście miał w swojej przeszłości związki z orzecznictwem z czasów PRL-u. Działał jako sędzia w Warszawie i wydał wyrok skazujący na grupę opozycjonistów, co wywołało kontrowersje. W obliczu tych faktów Strzembosz podkreśla, że jego działania w latach 90. były skierowane na usunięcie wpływów PRL-u w sposób systemowy i odpowiedzialny, bez masowych zwolnień, lecz poprzez wprowadzenie mechanizmów odpowiedzialności indywidualnej.
Historia i trudne rozliczenia z przeszłością
W latach 90. Strzembosz uważał, że sądownictwo w Polsce wymaga reformy, ale z zachowaniem szacunku dla osobistej odpowiedzialności sędziów. Jako pierwszy prezes Sądu Najwyższego wprowadzał zmiany, które umożliwiły odejście na emeryturę wielu sędziom związanym z okresem PRL-u. Reformy te doprowadziły do wymiany około 70% sędziów w Sądzie Najwyższym, którzy przeszli w stan spoczynku, co pozwoliło na wprowadzenie nowych, młodszych kadr do wymiaru sprawiedliwości.
Decyzja Strzembosza, by nie przeprowadzać masowej lustracji, lecz rozliczać sędziów indywidualnie, do dziś budzi kontrowersje. W jego opinii ważniejsze było unikanie „politycznych czystek” w sądownictwie, które mogłyby zaszkodzić młodej demokracji.
Czytaj też:
Andrzej Duda o braku ekshumacji ofiar rzezi wołyńskiej. „Ja takimi metodami nie działam”Czytaj też:
Macierewicz nie straci orderu Orła Białego. Duda rozwiał nadzieje Czarzastego, jest odpowiedź