Oświadczenie w tej sprawie odczytał prezydent USA George W. Bush, wzywając obie strony do owocnych rozmów i podkreślając, że państwo palestyńskie leży także w interesie Izraela. Zaznaczył jednak, że osiągnięcie tego celu wymaga czasu i ustępstw po obu stronach.
"Wyrażamy nasze zdecydowanie, aby położyć kres rozlewowi krwi, cierpieniom i dziesięcioleciom konfliktu między naszymi narodami, rozpocząć nową erę pokoju, opartego na wolności, bezpieczeństwie, sprawiedliwości, godności, szacunku i wzajemnym uznaniu" - głosi wspólne oświadczenie izraelskiego premiera Ehuda Olmerta i prezydenta Autonomii Palestyńskiej Mahmuda Abbasa.
"Aby doprowadzić do powstania dwóch państw: Izraela i Palestyny, żyjących obok siebie w pokoju i bezpieczeństwie, zgadzamy się natychmiast uruchomić proces dwustronnych negocjacji w celu zawarcia traktatu pokojowego, rozwiązującego wszystkie istniejące problemy" - czytamy w deklaracji.
Jak ustalono, wspólny zespół negocjacyjny (tzw. komitet kierujący) złożony z przedstawicieli Izraela i Autonomii Palestyńskiej spotka się na pierwszej sesji 12 grudnia, a następnie będzie się spotykał co dwa tygodnie.
We wspomnianym oświadczeniu stwierdzono, że obie strony "podejmą wszelkie wysiłki, aby osiągnąć porozumienie do końca 2008 r.".
Wyznaczona data - jak zauważają obserwatorzy - wskazuje, że Waszyngton ma nadzieję na powstanie państwa palestyńskiego jeszcze przed odejściem Busha z urzędu, co nastąpi pod koniec stycznia 2009 r. Prezydent zapowiadał, że celem jego administracji jest doprowadzenie do powstania takiego państwa w 2009 r.
Wcześniej podawano datę 2005 r., ale zaostrzenie sytuacji na Bliskim Wschodzie i impas w dialogu izraelsko-palestyńskim sprawiły, że stało się to niemożliwe.
Abbas w swym przemówieniu wezwał do przerwania "cyklu krwi, przemocy i okupacji" i do "patrzenia w przyszłość z nadzieją i zaufaniem". Podkreślił, że wojna i terroryzm "należą do przeszłości".
Jak zaznaczają jednak obserwatorzy, radykalny Hamas, który rządzi w Strefie Gazy, nie uznaje Izraela i nie wyrzekł się terroryzmu. Jego kierownictwo zbojkotowało konferencję w Annapolis.
Rząd amerykański liczy, że zorganizowanie konferencji w Annapolis z udziałem krajów arabskich doprowadzi do izolacji Hamasu i innych ekstremistów.
Olmert w swym wystąpieniu obiecał, że w negocjacjach Izrael "nie będzie unikał żadnego tematu", i zaapelował do uczestniczących w konferencji krajów arabskich, aby poparły proces pokojowy i uznały Izrael.
"Czas zakończyć bojkot i dystans wobec państwa Izrael" - powiedział.
Z krajów regionu jedynie Egipt i Jordania uznają Izrael i utrzymują z nim stosunki dyplomatyczne. Pozostałe nazywają go "strukturą syjonistyczną". Przedstawiciele Arabii Saudyjskiej i Syrii, które zajmują takie stanowisko, przybyli do Annapolis, ale odmówili uściśnięcia rąk delegatom Izraela.
ab, pap