Protesty, powódź, drożyzna, Trump. „Rząd ma problem, ale to za mało żeby PiS wygrało wybory prezydenckie”

Protesty, powódź, drożyzna, Trump. „Rząd ma problem, ale to za mało żeby PiS wygrało wybory prezydenckie”

Dodano: 
Rafał Trzaskowski podczas otwartego spotkania z mieszkańcami w Hali Com-Com Zone w Krakowie
Rafał Trzaskowski podczas otwartego spotkania z mieszkańcami w Hali Com-Com Zone w Krakowie Źródło: PAP / Łukasz Gągulski
Drożyzna, protesty społeczne, a może i wybory prezydenckie w USA sprawiły, że koalicja rządząca Polską złapała zadyszkę w sondażach. Partia Jarosława Kaczyńskiego po kilku miesiącach wróciła na pierwsze miejsce w rankingu formacji politycznych. A w ślad za tym w PiS pojawiła się nadzieja na sukces w wyborach prezydenckich.

Nie byłoby w nic nadzwyczajnego w spadku KO na drugie miejsce sondażowe. Po roku rządów każda formacja sprawująca władzę notuje mniejsze poparcie. Jednak wielkimi krokami zbliżają się wybory prezydenckie, które koalicja lewicowo-liberalna chce wygrać.

Na razie różnica między PiS, a KO wynosi ledwie 2 punkty procentowe na rzecz formacji opozycyjnej i mieści się w granicach błędu statystycznego. Partia Jarosława Kaczyńskiego w najnowszym sondażu dla Super Expressu zanotowała 34,3 proc. poparcia, a Koalicja Obywatelska 32.3 proc. Rzecz w tym, że również suma poparcia dla całej koalicji rządzącej – niecałe 46 proc.- wobec poparcia dla PiS z Konfederacją – prawie 48 proc. – daje przewagę obecnej opozycji. A na dodatek wydaje się, że czynniki obiektywne nie sprzyjają rządzącym.

Psia grypa i inne zjawiska społeczne

Ostatnio mieliśmy szereg protestów społecznych przeciwko polityce rządu Donalda Tuska. Psia grypa albo akcja „Lucyna” to nazwa protestu policjantów, którzy masowo udawali się na zwolnienia lekarskie. Na początku listopada na chorobowe „uciekło” ok 10 tys. funkcjonariuszy protestujących przeciwko zbyt niskim, według nich, zarobkom.

Wcześniej pod Sejmem demonstrowali fizjoterapeuci z powodu planów Ministerstwa Zdrowia, by zlikwidować zabiegi rehabilitacyjne w domach pacjentów. Z kolei lekarze napisali list protestacyjny do rządu, bo oburzyli się na sugestię, że to z powodu ich wysokich zarobków w NFZ zabrakło pieniędzy i dlatego do końca roku nie będą wykonywane planowane zabiegi.

Źródło: Wprost