Tak działa magia nazwiska na rynku sztuki. „Płacimy więcej, aby samemu zapisać się w historii”

Tak działa magia nazwiska na rynku sztuki. „Płacimy więcej, aby samemu zapisać się w historii”

Albrecht Dürer -- autoportret
Albrecht Dürer -- autoportret Źródło: Wikimedia Commons / Fooh2017 / Public domain
Dzieła z kolekcji Grażyny Kulczyk oprócz tego, że są wyselekcjonowane pod kątem artystycznym, będą przyciągać o wiele większe zainteresowanie właśnie z powodu ich źródła. Sprzedaż blisko 200 pozycji z kolekcji w 2022 roku dała łączny obrót w wysokości 37,4 mln zł, tym samym ustanowiła nowy rekord, stając się najdroższą aukcją kolekcji na polskim rynku sztuki. Działa magia nazwiska.

Odwiedzamy wystawy, jeździmy na targi, bywamy na wernisażach. Mamy nieograniczoną możliwość oglądania tego, co się dzieje ze sztuką i na rynku sztuki. Jakie nazwiska są promowane, a które pozostają w cieniu, wciąż czekając na swoje odkrycie lub całkowite zapomnienie. Jednak najciekawsze rozmowy odbywają się w kuluarach, za piękną aksamitną kotarą.

„Ostatnio kupiłem obraz z dobrego okresu artysty” – szepcze kolekcjoner do stojącej obok osoby, popijając kieliszek napoju z bąbelkami. „Zapłaciłem niewygórowaną cenę jak na tego artystę”. Zapada uciążliwa cisza.

Wartość dzieła sztuki jest oceniana pod wieloma kątami: wartość artystyczna, pożądanie wśród kolekcjonerów, moda na rynku, ale nie tylko. Jednym z ciekawszych elementów jest proweniencja dzieła sztuki (dokładnie wyjaśniam to pojęcie w jednym z poprzednich artykułów).

Od wieków budząca emocje mistyka dzieła sztuki wynika z jego przynależności do określonej grupy osób. Wchodzimy w posiadanie nie tylko fizycznego dzieła, ale również jego historii.

Na jednej z aukcji grafiki starych mistrzów, organizowanej przez nobliwy dom aukcyjny w Londynie, zobaczyliśmy, jak ważnym elementem dla kolekcjonerów jest pochodzenie ryciny.

Źródło: Wprost