Deweloperskie „czyszczenie”? Tajemnicze pożary w Otwocku. „Mam wrażenie, że spaliło się wszystko”

Deweloperskie „czyszczenie”? Tajemnicze pożary w Otwocku. „Mam wrażenie, że spaliło się wszystko”

Jeden z drewnianych budynków w Otwocku
Jeden z drewnianych budynków w Otwocku Źródło: Wprost / Piotr Barejka
Jedne świdermajery lśnią dawnym blaskiem, w drugich zamarza woda w szklankach, a niektóre w tajemniczych okolicznościach płoną. Z roku na rok jest ich coraz mniej. Gdy dochodzi do pożaru, w Otwocku słychać pytania, czy to kolejne „deweloperskie czyszczenie”. – Mam wrażenie, że spaliło się wszystko, co mogło się spalić – mówi jeden z mieszkańców.

Gdy zapali się drewniany dom, których w Otwocku wciąż stoją dziesiątki, płonie jak zapałka. Płomienie trawią werandy, stropy i rosnące obok drzewa. Pali się igliwie, którym ocieplano ściany, temperatura sięga kilkuset stopni. Gdy przyjeżdżają strażacy, często nie mają czego ratować. Akcje trwają jednak wiele godzin, bo ogień kryje się w ścianach i drewnianej konstrukcji. Tak płoną zabytkowe świdermajery, ale też dawne letniskowe domy lub pensjonaty, które rozpadały się przez lata.

Mieszkańcy wtedy pytają: kolejne czyszczenie deweloperskie? Komu potrzebna jest działka? Kto postawi nowy blok?

Ironizują, że świdermajer to jeden z najbardziej łatwopalnych stylów architektonicznych, którego łatwopalność rośnie wraz z wartością działki. Że doszło do „samozapłonu” dawno odciętej instalacji elektrycznej. Nazywają pożary „podpaleniami inwestycyjnymi”.

– Pustostany palą się bardzo szybko. Stoją co najwyżej rok – słyszę w Otwocku.

Rudery po świetności

Drewniane domy to pozostałość po uzdrowiskowym rozkwicie Otwocka. Przed wojną miasto przyciągało rześkim sosnowym powietrzem, czystą wodą Świdra i malowniczymi plażami. To wszystko tuż pod Warszawą, skąd można było dojechać bezpośrednio koleją.

Letnicy i kuracjusze wypoczywali w drewnianych domach, które powstawały od końcówki XIX wieku aż do lat trzydziestych XX wieku. Styl, w jakim je budowano, zapoczątkował Michał Elwiro Adriolli, który jako jeden z pierwszych postawił nad Świdrem willę i kilkanaście domów na wynajem. Jednak to nie Adriolli, ale Konstanty Ildefons Gałczyński żartobliwe nazwał powstające w Otwocku i okolicach domy „świdermajerami”. I tak już zostało.

Artykuł został opublikowany w 52/2024 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.