Jakub Mielnik, „Wprost”: Twój nowy atlas, dotyczący wojen toczonych od 1914 do teraz pokazuje, jak bardzo podobne zmagania toczą się od dawna w Europie. Czy to jest nowa wojna stuletnia?
Prof. Marcin Solarz: Atlas zawiera propozycję reinterpretacji historii ostatnich ponad 100 lat, spięcia procesu dziejowego toczącego się od zamachu w Sarajewie jedną klamrą, spojrzenia nieco szerszego, niż podpowiada nam nasze uczestnictwo w historii wydarzeniowej. Tę ostatnią perspektywę można porównać do sytuacji, w której stoimy na środku rwącej rzeki: nie bardzo widać co nam ten nurt przyniesie, ani co jest za następnym zakrętem.
Brak nam perspektywy czasowej?
Nie tylko czasowej.
W naszym wypadku, uczestników historii wydarzeniowej z Polski, jeżeli myślimy na przykład choćby o Ukrainie, to też brakuje nam perspektywy geograficznej.
Dlaczego?
Bo oglądamy rozgrywające się przedstawienie z pierwszego rzędu w teatrze historii. I to nie tylko teraz, ale od jakiś 200-300 lat siedząc jako państwo czy naród na rubieży Europy, w miejscu styku wielkich kół młyńskich historii. A w perspektywie historycznej te granice Europy przecież się zmieniały. Można je porównać do przypływów i odpływów. Jeszcze w XVII wieku granica Europy była ujmowana tak, jak w starożytności, biegnąc od cieśnin czarnomorskich do ujścia Donu, i dalej Donem ku północy. Na północ od Morza Czarnego pokrywało się mniej więcej z zasięgiem terytorialnym pierwszej Rzeczypospolitej do początku XVII w., w której skład wchodziła przecież i dzisiejsza Ukraina, i Białoruś.
A Moskwa?
Aktualne cyfrowe wydanie tygodnika dostępne jest w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.