W liście skierowanym do redakcji tygodnika "Der Spiegel", o którym napisała w niedzielę agencja dpa, Giordano zarzucił Steinbach, że w oficjalnych wypowiedziach w sposób marginalny traktuje zbrodnie popełnione przez Niemców i niemiecką politykę okupacyjną.
W swoim liście Giordano uznał za słuszny pogląd, że żadnej zbrodni popełnionej w czasie wypędzeń na Niemcach nie można usprawiedliwiać wcześniejszymi zbrodniami niemieckimi. "Bez zbrodni popełnionych przez Niemców nie byłoby jednak zbrodni na Niemcach" - napisał Giordano. Dlatego nie można, jego zdaniem, forsować historii wypędzeń, a wcześniejszą "krwawą łaźnię" ukrywać w pobocznych zdaniach. Giordano uznał to za pogwałcenie jego Karty niepodzielnego humanizmu. 84-letni pisarz prześladowany był po dojściu Hitlera do władzy w 1933 r. ze względu na żydowskie pochodzenia. Wojnę przeżył ukrywając się w piwnicy w Hamburgu.
Steinbach wyraziła żal z powodu rezygnacji i podziękowała Giordano za współpracę.
Szefowa BdV zabiega od końca lat 90. o utworzenie w Berlinie placówki poświęconej powojennym wysiedleniom Niemców. Dla swego projektu Centrum przeciwko Wypędzeniom pozyskała poparcie kilku znanych polityków i intelektualistów. Giordano należał od kilku lat do jej zwolenników.
Koalicyjny rząd Kanclerz Angeli Merkel zdecydował w listopadzie 2005 roku o upamiętnieniu wysiedleń za pomocą "widocznego znaku". Planowana placówka ma mieć formę fundacji podporządkowanej Niemieckiemu Muzeum Historii w Berlinie, finansowaną z budżetu centralnego. Najbardziej prawdopodobną lokalizacją jest berliński biurowiec Deutsches Haus (Niemiecki Dom) w okolicach byłego dworca kolejowego Anhalter Bahnhof, nieopodal Placu Poczdamskiego.
Podstawą ekspozycji ma być przygotowana dwa lata temu w Bonn wystawa "Ucieczka, wypędzenie, integracja". Zadaniem zagranicznych naukowców będzie nadanie jej bardziej europejskiego wymiaru. Kwestią otwartą pozostaje wpływ Steinbach na planowany ośrodek dokumentacyjny. Polska jest przeciwna udziałowi szefowej BdV w tym przedsięwzięciu.
j/pap