Krystyna Romanowska: Rotherham, miasto w hrabstwie South Yorkshire w północnej Anglii, 250 tysięcy mieszkańców. W 2014 roku Alexis Jay, szkocka akademiczka zajmująca się pracą socjalną ujawniła, że od 1997 do 2013 roku 1400 nastoletnich dziewczynek (od 9 do 16 lat) było tam niewolnicami seksualnymi pakistańskich gangów. Były wielokrotnie gwałcone, odurzane alkoholem i narkotykami. Dziewczynki nie dostały wsparcia od policji, ani od służb zajmujących się pomocą społeczną. Przeciwnie, były wielokrotnie aresztowane jako „zachowujące się nieobyczajnie”. Oskarżano je i ich rodziny o rasizm. Czy możemy mówić o specyfice takich miast jak Rotherham?
Jolanta Brózda-Wiśniewska: Nie wypowiadam się w tej sprawie jako ekspertka, tylko polska imigrantka w UK i przeciętna obserwatorka życia. Co do Rotherham... To jest zwykłe angielskie miasto, ale... jeżeli się jedzie autostradą północ-południe, to mija się w pewnym momencie drogowskaz „The North” i „The South”. I to w Anglii ma kolosalne znaczenie.
Jeszcze bardziej niż „Polska A” i „Polska B”.
W Anglii, w której wciąż pokutuje klasizm, północ jest generalnie „trudniejsza społecznie”, uboższa, przyciąga mniej turystów. Zamieszkała przez typową „working class”, robotników, w przeciwieństwie do średnioklasowej Anglii południowej i środkowej.
Jest tam też bardzo dużo mniejszości muzułmańskiej przyjeżdżającej do pracy. Są tu ośrodki dla imigrantów. To tutaj w sierpniu zeszłego roku doszło do ataku na hotel Holiday Inn Express, w którym przebywali migranci oczekujący na wniosku azylowe. Były one częścią szerszej fali protestów, które wybuchły w Wielkiej Brytanii po zabójstwie w Southport trzech kilkuletnich dziewczynek przez nastolatka o korzeniach rwandyjskich, chociaż urodzonego w Anglii.
Wracając do skandalu w Rotherham, mówi się w jego kontekście także o kilku innych miejscowościach w pasie północnym takich jak Rochdale, Telford, Newcastle, Bradford, Oldham. Te wszystkie przypadki łączy podobny sposób działania (przemoc seksualna, przetrzymywanie ofiar), zaniedbania władz czyli ignorowanie zgłoszeń ofiar z obawy przed oskarżeniami o rasizm, a sprawcami byli głównie Pakistańczycy lub Brytyjczycy pochodzenia pakistańskiego.
Co ciekawe, jeszcze do niedawna, określając rodzaj przestępstwa mówiło się o „groomingu” wobec ofiar („grooming gangs”), teraz już używa się słowa gwałt.
Kiedy po raz pierwszy usłyszała pani o gangu gwałcicieli z Rotherham?
Przeprowadziłam się do Wielkiej Brytanii w roku 2008, byłam zajęta wychowywaniem małych dzieci. Pamiętam, że dopiero pięć lat temu przeczytałam artykuł w „The Telegraph”, który nawoływał do tego, żeby w końcu zacząć nazywać sprawy po imieniu i przestać się bać używać nazwy narodowości gwałcicieli i ich religii. Zwróciło to moją uwagę w kontekście przełamywania tabu mówienia, kto skąd pochodzi. W Wielkiej Brytanii panuje ogromna ostrożność. Nikt nie chce wzbudzać niepokojów, konfliktów. Omija się więc wrażliwy temat pochodzenia imigrantów, a pytanie: „skąd jesteś?” lub „gdzie się urodziłeś/aś?” bywa uważane za niestosowne. W tym kontekście po prostu nie wypada określać dokładnie przynależności etnicznej i media tego nie robiły, określając przestępców jako ludzi nieurodzonych w Wielkiej Brytanii lub „Azjatów”.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.