Sprawców podpalenia auta Pitery poszukuje specjalna grupa operacyjno-śledcza, powołana przez komendanta stołecznego policji Jacka Olkowicza.
Tymczasem premier Donald Tusk zapowiedział w Brukseli, że jeszcze we wtorek - po powrocie do kraju - podejmie decyzję o ewentualnym przydzieleniu ochrony (BOR-u) dla Julii Pitery. Jak dodał, ma nadzieję, że cała zdarzenie to efekt nieodpowiedzialnego gestu człowieka niezrównoważonego albo wybryku, niezwiązanego z funkcją, jaką pełni Pitera, zajmująca się walką z korupcją.
Pitera powiedziała dziennikarzom, że zakłada, iż był "to chuligański wybryk". Dodała, że nie ma podejrzeń, kto mógłby być sprawcą podpalenia jej samochodu i że się "nie boi".
Auto spłonęło w niedzielę późnym wieczorem na warszawskim Mokotowie. Po ugaszeniu pożaru strażacy początkowo oceniali, że mógł on być wywołany samozapłonem instalacji elektrycznej w silniku - jak informowano, spłonęła m.in. komora silnika. Policyjni eksperci po kilku godzinach pracy ustalili jednak, że auto mogło być podpalone.
ab, pap