W liście, do którego w środę dotarła PAP, trzej byli wiceprezesi PiS argumentują, że "przywódca ma prawo wiele wymagać od partii, ale partia też musi stawiać wymagania".
Podkreślają, że partia "wymaga zmian i reformy". Apelują o to, by na kongresie zaplanowanym na najbliższy weekend delegaci wstrzymali się od głosowania nad wotum zaufania dla Jarosława Kaczyńskiego jako prezesa PiS, jeśli nie uda się zapoczątkować dyskusji nad zmianami.
"Jeśli (...) na kongresie nie uda się nawet zapoczątkować dyskusji nad zmianami i ustalić konkretnej perspektywy ich wprowadzenia; jeśli kongres przerodzi się w manifestację poparcia dla mechanizmów jednoosobowego kierownictwa posługującego się narzędziami adiutancko-pretoriańskimi, to apelujemy o decyzję ważką i bolesną" - napisali byli wiceszefowie PiS.
"Niech wtedy ci, którzy być może nie do końca się z nami zgadzają, ale dzielą z nami troskę, niepokój i ból - niech w głosowaniu nad wotum zaufania dla pana Jarosława Kaczynskiego wstrzymają się od głosu" - zaapelowali Dorn, Ujazdowski i Zalewski.
W ich ocenie, w PiS "mamy do czynienia z obezwładniającym partię kryzysem przywództwa na szczeblu centralnym i regionalnym struktury partyjnej".
Kryzys ten - według nich - polega na tym, że "polityczne osobiste przywództwo przekształca się w jednoosobowe kierownictwo". Byli wiceprezesi postulują m.in. zmiany w statucie ugrupowania i apelują do uczestników kongresu, by "podjęli trud i wysiłek wprowadzenia do porządku obrad kongresu punktu +zmiana statutu+".
Dorn, Ujazdowski i Zalewski uważają, że ich zawieszenie w prawach członków PiS oznacza, że od tej chwili nikt w tej partii "nie może czuć się bezpieczny". W ich ocenie, "w PiS doszło do faktu smutnego i zawstydzającego: ograniczania swobody dyskusji środkami administracyjnymi".
"Jeżeli dla politycznej wygody i obrony własnych interesów politycznych prezes zawiesza nas, by uniemożliwić nam udział w kongresie, to oznacza to tyle, że od tej chwili nikt w naszej partii nie może czuć się bezpieczny" - napisali w liście.
"Powstaje strach, a strach zabija partię, która jest wolną wspólnotą wolnych ludzi, którzy w imię wspólnoty celów i wspólnego działania samoograniczają swoją swobodę" - czytamy w liście.
Dorn, Ujazdowski i Zalewski zapewniają, że "sercem, myślą i duchem" będą razem z delegatami. Jak podkreślili, nie chcą pisać w liście o sporze z Jarosławem Kaczyńskim. "Chcemy przerwać nakręcającą się spiralę wzajemnych oskarżeń, która naszej partii szkodzi" - deklarują.
Trzej byli wiceprezesi uważają, że PiS jest Polsce "nieodzownie potrzebny", a prezes Jarosław Kaczyński ma możliwość sprawowania aktywnego i dobrego przywództwa.
Jednak - jak podkreślają - "organizacja procesu politycznego w ramach partii musi służyć mobilizacji, wyzwoleniu i spożytkowaniu istniejących w niej zasobów politycznych i energii, tylko wtedy partia będzie mogła rozszerzać zakres oddziaływania społecznego".
Według diagnozy byłych wiceprezesów, "partii grozi marginalizacja w postaci zawężenia jej oddziaływania politycznego". W ich ocenie, w PiS panuje kryzys przywództwa na szczeblu centralnym i regionalnym. "Nie jest to jeszcze kryzys w pełni rozwinięty, ale znajduje się w zaawansowanym stadium początkowym" - podkreślają byli wiceprezesi.
W ich ocenie, w regionach aktywność kandydatów na przywódców "nakierowana jest głównie na zapewnienie sobie akceptacji działającego za pośrednictwem swojego wąskiego otoczenia prezesa (partii) i uzyskania w ten sposób nominacji na funkcje prezesa okręgowego".
Kryzys przywództwa w PiS - zdaniem trzech byłych wiceprezesów - polega na tym, że "staje się ono w coraz mniejszym stopniu partyjno-polityczne, to znaczy, że realizuje się poza ciałami statutowymi PiS".
Jako przykład działania bez uzgodnień wewnątrzpartyjnych byli wiceprezesi podają m.in. "brzemienne w skutkach powołanie Janusza Kaczmarka na stanowisko ministra spraw wewnętrznych i administracji, decyzję o niepowołaniu sztabu wyborczego i szefa sztabu wyborczego przed październikowymi wyborami parlamentarnymi.
"W przygotowaniach do kampanii wyborczej nie przedyskutowano też jakichkolwiek kryteriów określania limitów wydatków poszczególnych kandydatów podczas kampanii" - podkreślono w liście.
"Silne osobiste przywództwo Jarosława Kaczyńskiego wyradza się w jednoosobowe kierownictwo" - oceniają byli wiceprezesi.
Ich postulaty dotyczące zmian w funkcjonowaniu partii zakładają, że zjazdy okręgowe wybierałyby prezesa okręgowego, natomiast prezes partii miałby prawo zatwierdzenia tego wyboru lub odmowy.
Trzej politycy proponują zapisać w statucie, że Komitet Polityczny na wniosek prezesa uchwala swój regulamin pracy i obrad. Kolejna propozycja zmian w statucie dotyczy zobowiązania prezesa partii do podziału zadań i obowiązków między wiceprezesów partii i członków Komitetu Politycznego.
Byli wiceprezesi postulują także, by statut zawierał przepis, że osoby spoza składu Komitetu Politycznego zapraszane na posiedzenia tego komitetu brały udział wyłącznie w konkretnym punkcie porządku obrad.
Proponują także zmianę przepisów statutu określających zasady podejmowania decyzji o zawieszeniu w prawach członka PiS. Chcą, by w przypadku członków władz statutowych partii prezes mógł ich zawiesić w prawach członka partii wyłącznie w przypadkach nagłych i nie cierpiących zwłoki. W innych przypadkach decyzja o zawieszeniu musiałaby uzyskać akceptację Zarządu Głównego.
Dorn, Ujazdowski i Zalewski na początku listopada zrezygnowali z funkcji wiceprezesów PiS; wcześniej wystosowali list do prezesa partii w sprawie zmiany sposobu zarządzania PiS. Jarosław Kaczyński zdecydował o zawieszeniu ich w prawach członków partii i na jego wniosek zostało wszczęte wobec nich postępowanie dyscyplinarne przed Koleżeńskim Sądem Dyscyplinarnym.pap, ss