Staszak przypomniał, że po zatrzymaniu 30 września b. ministra SWiA Janusza Kaczmarka, prezesa PZU Jaromira Netzla i b. szefa policji Konrada Kornatowskiego (Krauzego ABW nie zatrzymała, bo nie było go pod żadnym ze znanych adresów), cała trójka została zwolniona do domów i nie było wniosków o ich aresztowanie.
Następnie Kaczmarek, Netzel i Kornatowski odwołali się do sądu od decyzji o ich zatrzymaniu i zastosowaniu kaucji oraz dozoru policyjnego - mówił Staszak, przypominając, że zażalenia Kaczmarka na te środki okazały się skuteczne, a ponadto sąd uchylił kaucje i dozór nałożony na b. szefów policji i PZU. To - według Prokuratora Krajowego - miało zasadniczy wpływ na zmianę decyzji prokuratury co do zatrzymania Krauzego.
Staszak wyjaśnił, że do 14 listopada akta sprawy znajdowały się - z niewielkimi przerwami - w sądzie i wróciły do prokuratury 14 listopada, a dzień później uchylono nakaz zatrzymania Krauzego. Podkreślał, że nakaz wydawał jeden prokurator, a inny go uchylał, bo miał "inną ocenę sytuacji prawnej". Według Staszaka, nie ma związku między tym, że stało się to dzień przed zaprzysiężeniem rządu Donalda Tuska, w którym Zbigniew Ćwiąkalski (autor opinii prawnej sporządzanej w tej sprawie) został ministrem sprawiedliwości - prokuratorem generalnym.
Sam Ćwiąkalski zapewnił, że "nie odpuszcza Krauzemu ani nikomu innemu, kto ewentualnie popełnił przestępstwo", nawiązując do tytułu jednej z gazet, głoszącego że "odpuszcza on Krauzemu". Mówił też, że uchylenie nakazu zatrzymania Ryszarda Krauzego przez stołeczną prokuraturę nie jest "żadnym +zielonym światłem+ ani "hasłem dla oligarchów: +Nic wam nie grozi+" - jak twierdzą posłowie PiS.
Zdaniem Ćwiąkalskiego, szereg osób wypowiada się o tej sprawie "wiedząc o niej niewiele", a formułują pod jego adresem zarzuty.
Odnosząc się do tego, że jest autorem opinii prawnej, która wpłynęła do prokuratury Ćwiąkalski przypomniał, iż zawiera ona jedynie stosowne fragmenty komentarzy do Kodeksu postępowania karnego i orzeczenia Sądu Najwyższego, z których wynika, że osobie przesłuchanej w sprawie jako świadek, która zeznawała wiedząc, iż może ją czekać odpowiedzialność karna, nie można stawiać zarzutu fałszywych zeznań. Konkluzja ekspertyzy Ćwiąkalskiego była taka, że sprawę Krauzego należy w tym zakresie umorzyć.
Jednocześnie Ćwiąkalski oświadczył, że "nie ma mowy o żadnej taryfie ulgowej i zróżnicowaniu traktowania przez prokuraturę ludzi w zależności od ich bogactwa". Podkreślił, że "to nie pan Krauze będzie wyznaczał prokuraturze, kiedy ona go przesłucha" i że w interesie Krauzego jest jak najszybsze stawienie się i złożenie wyjaśnień, bo prokuratura nie uchyliła postanowienia o przedstawieniu mu zarzutów utrudniania śledztwa i fałszywych zeznań w sprawie akcji CBA w resorcie rolnictwa, gdy jego szefem był Andrzej Lepper.
Adwokat Krauzego Krzysztof Bachmiński proszony przez PAP o komentarz w tej sprawie, odmówił go. W środowej prasie mówił, że Krauze może "za kilka tygodni" być w Polsce i stawi się na przesłuchanie.
I Ćwiąkalski i Staszak nie przesądzali zarazem, jaki będzie finał tej sprawy - czy zostanie umorzona, czy będzie akt oskarżenia. Staszak wyraził pogląd, że w pierwszej kolejności powinna być rozstrzygnięta "sprawa matka", czyli domniemanej płatnej protekcji w resorcie rolnictwa. Tam aresztowano Piotra R. i Andrzeja K., którzy mieli oferować pomoc resortu w odrolnieniu ziemi na Mazurach, co okazało się prowokacją CBA.
Staszak dodał, że rozmawiał z prokuratorami od sprawy Krauzego - w tym z takim, który ma od środy z nią kontakt - i nie mówili oni, by ktokolwiek ingerował w tę sprawę. Staszak zarządził jednak postępowanie kontrolne w całej sprawie.
Wcześniej rzeczniczka stołecznej prokuratury Katarzyna Szeska powiedziała, że nakaz zatrzymania Ryszarda Krauzego cofnięto 15 listopada, ale prokuratura nadal chce "wykonać czynności z jego udziałem". Krauze jest podejrzany o złożenie fałszywych zeznań w sprawie przecieku z akcji CBA w resorcie rolnictwa oraz o utrudnianie śledztwa, za co grozi do 5 lat więzienia.
pap, ss