Toruński sąd rozpatrywał skargę Michaela S., który uważa, że został obrażony przez ojca Tadeusza Rydzyka. Zdaniem prokuratury, Michaelowi S. nie przysługuje prawo do składania zażalenia na jej decyzję w sprawie odmowy wszczęcia śledztwa przeciwko redemptoryście na podstawie tzw. taśm ojca Rydzyka.
"Sąd podzielił stanowisko prokuratury, która odmówiła Michaelowi S. przyjęcia zażalenia na postanowienie o odmowie wszczęcia śledztwa" - powiedział sędzia Marek Tyciński, przewodniczący wydziału VIII Sądu Rejonowego w Toruniu.
Toruńska prokuratura w sierpniu nie stwierdziła, by o. Rydzyk popełnił przestępstwo znieważenia prezydenta lub narodu żydowskiego w swych wykładach, ujawnionych przez tygodnik "Wprost". Wszczęcia śledztwa odmówiono z powodu "braku ustawowych znamion czynu zabronionego".
Początkowo prawo do złożenia zażalenia przyznano tylko prezydentowi jako osobie potencjalnie poszkodowanej w tej sprawie. Po upublicznieniu decyzji prokuratury okazało się jednak, że poskarżyć się mogły także organizacje żydowskie, ale nie zostały poinformowane o takiej możliwości.
Głowa państwa nie skorzystała z możliwości odwołania, ale do sądu wpłynęły dwa inne wnioski: pierwszy złożyła osoba prywatna, a drugi Związek Wyznaniowy Gmin Żydowskich. Drugi z nich zostanie rozpatrzony prawdopodobnie w styczniu.
Nagrania wykładów o. Rydzyka dla studentów Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu ujawnił w lipcu tygodnik "Wprost". Padały w nich m.in. stwierdzenia, że o. Rydzyk czuje się oszukany przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Pod adresem żony prezydenta padły słowa zakonnika: "Ty czarownico! Ja ci dam! Jak zabijać ludzi, to sama się podstaw pierwsza". Z nagrania wynika, że o. Rydzyk miał też powiedzieć, że "sprawa Jedwabnego służyła tylko temu, by środowiska żydowskie mogły wyłudzić od Polski 65 mld dolarów".
Po publikacji we "Wprost" fragmentów tych wykładów do prokuratury wpłynęło 17 doniesień o przestępstwie - 15 od osób prywatnych oraz od Stowarzyszenia Młodzi Demokraci i Federacji Młodych Socjalistów.
Z wykładami o. Rydzyka prokuratorzy zapoznali się z płyty CD, którą dostarczył "Wprost". Nie badano autentyczności nagrania.pap, ss