To efekt sprawy b. wiceministra SWiA Piotra Piętaka, którego rachunek za telefon sięgnął 80 tys. zł. Całą sprawę opisał poniedziałkowy "Dziennik". Jak dowiedziała się PAP w MSWiA, chodzi o rachunki b. wiceministra z okresu od 25 grudnia 2006 r. do 24 listopada 2007 r. Kwota za same rozmowy wyniosła ponad 2670 zł, w tym 2234 zł za abonament, a koszty korzystania z internetu ponad 77 tys. 400 zł (w tym 1070 zł za abonament).
MSWiA poinformowało PAP, że Piętak wyjaśniał, iż koszty jego prywatnych rozmów i dostępu do internetu sięgnęły 14 tys. 282 zł. Pieniądze te zwrócił MSWiA 22 listopada. Reszta - jak oświadczył - związana była z jego służbowymi działaniami.
Według "Dziennika", Piętaka (który odpowiadał w MSWiA m.in. za informatyzację i dowody osobiste - PAP) w kłopoty wpędziła żona, która w czasie urlopu korzystała z jego służbowego laptopa wraz ze służbową kartą telefoniczną.
W przesłanym PAP w poniedziałek wieczorem oświadczeniu b. wiceminister potwierdził, że z laptopa korzystała jego żona przebywająca na urlopie we Francji. Zastrzegł jednak, że realizowała ona jego prośbę o "nawiązanie kontaktu ze stowarzyszeniami informatycznymi".
"Mieliśmy wspólnie pracować nad reformą nauczania informatyki w Polsce o czym zresztą rozmawiałem we wrześniu z min. Legutko. Gdy dowiedziałem się o rachunku jaki mam za to zapłacić, no... lekko pobladłem" - napisał Piętak. "Czułem się moralnie - i czuję się nadal - odpowiedzialny za wydanie przez budżet państwa tak ogromnej sumy pieniędzy" - podkreślił były wiceszef MSWiA.
Dodał, że chciał spłacić należność i wysłał w tej sprawie list do dyrektora generalnego MSWiA. Jak napisał, poinformował w nim o wpłacie 15 tys. zł i prosił o rozłożenie pozostałej części rachunku na raty.
Podkreślił, że po wysłaniu listu skonsultował się z prawnikiem, który ocenił, że "nie powinien nic płacić", bo na umowie dotyczącej używania internetu poza granicami kraju nie było jego podpisu; dodatkowo nie zawierała ona limitu kosztów jakie ponosi resort, a jakie on sam.
"W każdym cywilizowanym kraju umowa na używanie czy to komórki czy internetu zawiera limit, o przekroczeniu którego natychmiast informuje się użytkownika. (...) Dlaczego więc umowa na używanie roamingu w MSWiA nie zawierała takiej klauzuli. Dlatego, że umowa skonstruowana była w interesie firmy a nie ministerstwa" - napisał Piętak.
Wezwał jednocześnie Piterę by "zmieniła te umowy i to natychmiast, właśnie w interesie obywateli". Zapowiedział, że powoła "stowarzyszenie - apolityczne, bo nie należy do PiS - które będzie kontrolowało przebieg akcji podejmowanych przez panią minister Piterę".
"Chciałbym przeprosić obywateli Rzeczpospolitej i stwierdzić, że w najbliższym czasie - jeżeli to będzie prawnie możliwe - zapłacę tyle ile mam aktualnie na koncie, czyli 26 tysięcy. Podejmę także rozmowy z MWSiA by uregulować jak największą część rachunku" - napisał Piętak.
"Przepraszam raz jeszcze wszystkich w tym premiera Kaczyńskiego, premiera rządu w którym zasiadali sami uczciwi ludzie" - dodał.
Zdaniem Pitery, "sprawa (wysokiego rachunku telefonicznego urzędnika-PAP), podobnie jak sprawa płacenia służbowymi kartami kredytowymi jest dowodem na to, że nie ma żadnych regulacji, które ograniczałyby te przywileje administracji publicznej". Jak powiedziała PAP, rząd będzie pracował nad przepisami, które ukrócą to zjawisko.
Nie wykluczyła także, że sama zwróci się do poszczególnych ministerstw, by sprawdziły, czy nie dochodziło lub nie dochodzi do podobnych nadużyć wśród ich byłych i obecnych pracowników.
To nie pierwsza tego typu sprawa. Wcześniej media pisały o sekretarzu stanu w UKIE Tomaszu Nowakowskim, który za swoje zakupy m.in. w perfumeriach, salonach aranżacji wnętrz, sklepach z biżuterią płacił służbową kartą kredytową. W ten sposób miał wydać ok. 10 tys. zł.
Poniedziałkowy "Newsweek" poinformował, że został z tego powodu zdymisjonowany. Premier Donald Tusk zarządził też kontrolę wydatków opłacanych służbowymi kartami kredytowymi w całej Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Koordynuje ją Pitera.
pap, ss