Polaczek oświadczył na piątkowej konferencji prasowej, że wychodząc z PiS-u wyraża sprzeciw wobec decyzji podjętych przez prezesa partii przed ostatnim kongresem. Jarosław Kaczyński nie zgodził się na obecność na kongresie trzech byłych wiceprezesów PiS: Ludwika Dorna, Kazimierza Ujazdowskiego iáPawła Zalewskiego.
Według Polaczka, zostali oni pozbawieni "praw umożliwiających im pracę dla dobra wspólnego w ramach PiS". Polaczek oświadczył, że solidaryzuje się z nimi. W jego opinii, odsunięcie tak zasłużonych dla stronnictwa osób, "niszczy ich podmiotowość i niewątpliwie narusza przepisy statutu PiS".
W wyniku wewnątrzpartyjnego konfliktu, Ujazdowski i Zalewski odeszli z PiS, Dorn nie podjął takiej decyzji, ale jest zawieszony w prawach członka partii, toczy się wobec niego postępowanie dyscyplinarne.
"Dojrzałość partii politycznych potwierdza praktyka. Bez poprzedzającej dyscyplinę dyskusji, a następnie decyzji w strategicznych dla Prawa i Sprawiedliwości na najbliższe lata kwestiach, nie może być mowy o skutecznej realizacji celów partii" - oświadczył Polaczek.
Zaznaczył, że jego decyzja o odejściu z PiS była poprzedzona głębokim namysłem. Zapewnił, że rezygnacja wynika "z jak najbardziej szlachetnych pobudek" i nie jest wyrazem kalkulacji politycznej. Ta decyzja, jak mówił, jest związana z jego "honorem osobistym". Poseł zapewnił, że "zawsze do Jarosława Kaczyńskiego, jako lidera politycznego, będzie miał szacunek".
Poseł podkreślił, że odejście z PiS to jego indywidualna decyzja. Zapewnił dziennikarzy, że nikogo nie namawia, ani nie będzie namawiał do wystąpienia z szeregów partii. Podkreślił, że z Jarosławem i Lechem Kaczyńskimi działał wiele lat i żałuje, że nie udało się tej współpracy kontynuować.
Decyzja Polaczka oznacza, że po raz pierwszy od 17 lat będzie poza jakimkolwiek ugrupowaniem politycznym. Poseł przypomniał, że w PiS był od siedmiu lat, a od 1990 roku, jako aktywny uczestnik życia publicznego, zawsze należał do ugrupowań odwołujących się do wartości, "które legły u podstaw Polski niepodległej".
Polaczek zaznaczył, że w życiu publicznym zawsze w najważniejszych sprawach kierował się zasadą: najpierw dyskusja, potem decyzja, a następnie dyscyplina. "Jeśli miałbym akceptować kolejność odwrotną, jaka została zastosowana w PiS w tygodniach poprzedzających Kongres, zaprzeczyłbym własnej postawie" - przekonywał.
Rezygnacja z członkostwa w PiS łączy się z opuszczeniem klubu parlamentarnego tej partii. Polaczek zapowiedział, że zamierza być teraz posłem niezrzeszonym. Mandat parlamentarny jest wolny - w ten sposób odpowiedział na pytanie, czy zrzeknie się mandatu poselskiego, czego oczekują jego partyjni koledzy.
Polaczek już wcześniej krytycznie wypowiadał się na temat zawieszenia w prawach członków partii trzech byłych wiceprezesów, którzy napisali adresowany do J. Kaczyńskiego list w sprawie zmiany sposobu zarządzania PiS. Mówił, że ta decyzja była "nieadekwatna" do sytuacji. Uniemożliwienie byłym wiceprezesom partii wystąpienia na ostatnim kongresie Polaczek nazwał "ogromnym błędem".
Na początku listopada Polaczek razem z innym posłem PiS Piotrem Krzywickim (od czwartku posłem niezrzeszonym) zrezygnował z zasiadania w Komitecie Politycznym PiS. Miała to być forma solidarności z Dornem, Ujazdowskim i Zalewskim.
Ujazdowski, Zalewski, Krzywicki i Polaczek byli członkami Przymierza Prawicy, które w 2002 roku zjednoczyło się z PiS-em. Określani byli jako "konserwatywne skrzydło" PiS.
Jak przyznał w rozmowie z dziennikarzami rzecznik śląskiego PiS-u Piotr Pietrasz, niewykluczone że wraz z Polaczkiem z partii w regionie odejdą też inni działacze. W jego ocenie nie będą to jednak liczne przypadki.
pap, ss