Otwarte w piątek rano obrady parlamentu zajęły deputowanym ok. 20 minut. Resztę czasu spędzili snując się po korytarzach w oczekiwaniu na zakończenie kolejnych przerw, ogłaszanych przez przewodniczącego w celu ustalenia porządku dziennego z szefami klubów parlamentarnych.
Przerwy były dwie. Pierwsza trwała dwie godziny, druga o pół godziny dłużej.
Jaceniuk w końcu wszedł po południu na trybunę i ogłosił, że szefowie klubów osiągnęli kompromis dotyczący porządku obrad.
"Łatwiej jest dojść do porozumienia na zgromadzeniu ogólnym ONZ niż w Radzie Najwyższej Ukrainy" - podsumował całodzienne narady Jaceniuk.
Wyjaśnił, że wbrew zapowiedziom w piątek nie dojdzie do głosowania nad kandydaturą Tymoszenko na stanowisko premiera. Odbędzie się ono w najbliższy wtorek - powiedział.
Zaproponował też, by parlament rozpatrzył zaproponowaną przez "pomarańczową" koalicję Bloku Julii Tymoszenko i bloku Nasza Ukraina-Ludowa Samoobrona (NU-LS) zmianę sposobu głosowania; koalicja chciała, by oprócz dotychczasowego naciskania guzików deputowani podnosili także rękę.
Zmianę przegłosowano; dotyczy ona jednak wyłącznie wtorkowego wyboru premiera.
Sprawa głosowania nad kandydaturą Tymoszenko na premiera ciągnie się na Ukrainie od ubiegłego wtorku. Wtedy do zatwierdzenia kandydatury bohaterki pomarańczowej rewolucji z 2004 roku zabrakło jednego głosu. Poparło ją tylko 225 deputowanych.
Przedstawiciele pomarańczowej koalicji, która dysponuje kruchą większością 227 mandatów w 450-osobowej Izbie, oświadczyli, że podczas głosowania nie zadziałały karty dwóch deputowanych, co jest wynikiem działań opozycyjnej Partii Regionów Ukrainy ustępującego premiera Wiktora Janukowycza.
Koalicjanci oskarżyli Partię Regionów o ingerencję w parlamentarny system informatyczny "Rada", który podlicza oddane głosy. W odpowiedzi posłowie Partii Regionów zażądali przeprosin i zablokowali trybunę Rady.
W czwartek, po trzech dniach blokady, Partia Regionów zgodziła się w końcu na opuszczenie trybuny. Parlament przystąpił do obrad, a ich głównym punktem było wysłuchanie informacji o możliwości ingerowania w system informatyczny.
Specjaliści ze Służby Bezpieczeństwa Ukrainy i naukowcy z najlepszych instytutów matematycznych orzekli, że włamanie do systemu "Rada" jest niemożliwe. Ponieważ jednak system nie zapisuje dokonywanych operacji, zdobycie dowodów czyjejś ingerencji także nie wchodzi w rachubę.
W piątek rano "regionałowie" ponownie zablokowali trybunę, jednak po interwencji Jaceniuka szybko ją opuścili. Komentatorzy nie wykluczają, że do podobnej sytuacji może dojść we wtorek.
pap, ss, ab