"Ameryka ostatniej nocy otworzyła dla nas iracką przestrzeń powietrzną. Otwierając iracką przestrzeń powietrzną dla nas, zaaprobowała operację" - powiedział szef tureckiego sztabu generalnego gen. Yasar Buyukanit, cytowany przez agencję Anatolia.
Atak na zakamuflowane pozycje kurdyjskie, obsadzone - jak podał turecki sztab - przez około 4.000 bojowników z Partii Pracujących Kurdystanu (PKK), kontynuowała w niedzielę rano ciężka artyleria turecka.
Turcja zgromadziła na granicy z Irakiem 100 tys. żołnierzy.
Komunikat tureckiego sztabu generalnego opublikowany w Internecie głosi: "określone pozycje PKK w miejscowościach Avasin, Hakuruk i górach Kundil były atakowane od godziny 01.00 (0.00 czasu polskiego) przez nasze samoloty myśliwskie w toku zakrojonej na dużą skalę operacji(...)". Eskadry powróciły do baz o godzinie 03.15 czasu polskiego.
Samoloty szpiegowskie USA przeprowadzały loty zwiadowcze nad tą strefą w ciągu miesiąca poprzedzającego nalot.
Premier Turcji Recep Tayyip Erdogan w telewizyjnym przemówieniu nadanym w niedzielę pogratulował tureckim siłom zbrojnym sukcesu.
Irackie MSZ wezwało tymczasem tureckiego ambasadora w Bagdadzie i zażądało zakończenia nalotów. Ostrzegło, że "mogą one wpłynąć na przyjazne stosunki między obu rządami i narodami".
Według komunikatu wydanego przez kierownictwo Partii Pracujących Kurdystanu, bombardowania i ostrzał artyleryjski spowodowały śmierć siedmiu osób, w tym pięciu członków PKK.
Od roku 1984 PKK toczy z tureckimi siłami bezpieczeństwa walkę o autonomię południowo-wschodnich regionów kraju. Konflikt pochłonął dotychczas około 30 tys. ofiar śmiertelnych.
ab, pap