Wystarczy, że powstanie zapowiadana od lat nowa tama na Wiśle, a redemptorysta dostanie od państwa odszkodowanie za działkę. Tama oznacza bowiem, że tereny, na których o. Rydzyk chce wybudować m.in. salę audiowizualną i inne budynki zostaną zalane.
Pełnomocnik rządu do walki z korupcją Julia Pitera poleciła ministrowi środowiska wyjaśnić tę sprawę. Kontrola potrwa przynajmniej do środy. Pitera podejrzewa, że urzędnicy, którzy wydali pozwolenie na dzierżawienie działki, mogli przekroczyć swoje uprawnienia. "Bo jeżeli wydali decyzję o dzierżawie, wiedząc, że na działce będącej terenem zalewowym mają powstać inwestycje budowlane, nie tylko dopuścili się przekroczenia uprawnień. Mogło też dojść do narażenia interesu państwa" - tłumaczy Pitera.
Zapytany przez "Dziennik" czy ksiądz katolicki powinien grozić rządowi manifestacją, abp Marian Gołębiewski, metropolita wrocławski, członek Zespołu Duszpasterskiej Troski o Radio Maryja Episkopatu Polski, odpowiedział, że "każdy walczy o swoje sprawy. W społeczeństwie demokratycznym nikomu nie można odbierać prawa do walki o swoje racje, także księdzu. Inna sprawa, czy taka manifestacja odniosłaby jakiś skutek.(...) Działań o. Rydzyka nie można utożsamiać z całym Kościołem czy Episkopatem. O. Tadeusz Rydzyk działa na własny rachunek. Jeśli wezwie swoich zwolenników do antyrządowej manifestacji, to absolutnie nie można powiedzieć, że to jest inicjatywa Kościoła. To będzie jego prywatna sprawa", podkreślił hierarcha.
ab, pap