Będziemy śpiewać, aż padniemy - mówi jedna z chórzystek biorących udział w próbach do finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy
Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy to profesjonalne przedsiębiorstwo
Połączenie polskich kolęd z rytmami reggae i klasycznym brzmieniem zespołu Teatru Wielkiego wydaje się niemożliwe, ale gdy dyrygentem zostaje Jerzy Owsiak, nagle coś zaskakuje. "Myślę o tym, co tu szaman bredzi, na myśl o wieczorze nie mogę usiedzieć. I będzie pięknie i miło ogromnie, niezbyt cnotliwie i niezbyt też skromnie" - wyśpiewują muzycy zespołu z Korsyki, a słowa te zwiastują największy polski charytatywny show.
Pieniądze w tapczanie
Pieniądze z pierwszego finału Jerzy Owsiak przechowywał w tapczanie. Dziś miliony dolarów są dla niego abstrakcyjną kwotą na koncie bankowym. W miejsce starego fiata 125 p z trzykrotnie zatartym silnikiem samochodem firmowym stał się mikrobus volkswagen z wymalowanym hasłem "Miłość, przyjaźń, muzyka". Ze spontanicznego odruchu serca Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy przekształciła się w dobrze prosperujące Przedsiębiorstwo Dobroczynności SA.
W pierwszym wydaniu Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy zebrano 1,5 mln dolarów, w dziewiątym - 6 mln dolarów. Orkiestra grała m.in. dla szpitali położniczych i klinik onkologicznych, dla dzieci z chorobami nerek i tych, które uległy wypadkowi. Kupiono m.in. 554 pompy infuzyjne, 67 respiratorów, 597 inkubatorów, 472 pulsoksymetry i 233 aparaty do automatycznej dializy otrzewnowej. Przez dziesięć lat wydano ponad 31 mln dolarów.
Orkiestra to nie tylko finał transmitowany przez telewizyjną Dwójkę. Przez cały rok trwa ustalanie listy zakupów, rozpatrywanie potrzeb zgłoszonych przez poszczególne szpitale i organizowanie przetargów na zakup sprzętu. - Po ogłoszeniu konkursu ofert komisja ds. administracyjno-prawnych WOŚP sprawdza, czy są one w porządku z formalnego punktu widzenia. Następnie komisja ekspertów zapoznaje się z ofertami i przeprowadza rozmowy z poszczególnymi firmami. Ostateczną decyzję podejmuje pięciu fundatorów - opowiada Aneta Głowacka z WOŚP. Zdarza się, że po przetargu firma, która go przegrała, ofiarowuje tyle samo urządzeń. Tak było ze 120 aparatami do dializy otrzewnowej.
Kto pomaga Owsiakowi
Fundacja zatrudnia prawników, księgowych, specjalistów ds. marketingu i ludzi, którzy podtrzymują kontakty z siecią sponsorów. - Podczas trzech ostatnich finałów zagrali z nami ING Nationale-Nederlanden i Bank Pekao SA. Te firmy będą obecne i w tym roku. Za ich pieniądze organizujemy finał - mówi Bogdan Waszkiewicz, który odpowiada w WOŚP za marketing i reklamę. TP SA funduje normalne i złote karty telefoniczne. Poczta Polska zwalnia z opłat przesyłki i korespondencję. Servisco rozwozi paczki z serduszkami, Intercel produkuje skarbonki, Uninet zapewnia łączność (walkie-talkie), Polcard przyjmuje wpłaty za pośrednictwem kart kredytowych, Era GSM "wypożycza" pracowników do obsługi telefonów podczas finału, Mennica Państwowa produkuje 500 złotych serduszek (w tym roku także 300 jubileuszowych srebrnych medali), które są licytowane. W tym roku do grona pomocników orkiestry dołączył Narodowy Bank Polski. Leszek Balcerowicz zapewnił, że bank nie tylko włączy się w zbiórkę pieniędzy, ale także będzie bez prowizji wymieniał zebrane pieniądze na euro.
Przejrzysta filantropia
- Dawałem dyla przed kwestującymi. Bałem się iść przez przejście podziemne, by nie być bez przerwy nagabywany przez smutnych ludzi zbierających pieniądze na bliżej nie określone cele - mówi Jurek Owsiak. Zdecydował się działać inaczej. "Uratowanie życia ludzkiego kosztuje 40 mln zł. 80 mln zł to już dwa życia" - przekonywał w mediach na początku lat 90. Pokazując kupione przez fundację urządzenie, mówił, że jest wartości "malucha" i pomoże tylu i tylu dzieciom. Nie mówił o śmierci. Nie wzbudzał poczucia winy. Apelował do radości i poczucia wspólnoty. Pozbawił akcje charytatywne anonimowości, czyniąc z nich przedsięwzięcia z twarzą. - To ja jestem od opieprzania ludzi, stawiania ich na baczność i odpowiadania za wszystko, co złe - mówi Owsiak. Fundacji przyświeca też zasada przejrzystości w kwestiach finansowych. Prawidłowość rozliczania pieniędzy jest kontrolowana przez niezależne firmy audytorskie. Szefowie fundacji twierdzą, że każda ofiarowana złotówka wydawana jest na sprzęt medyczny.
- Owsiak dopieszcza dających. Każdy z nich czuje się najważniejszy. To nie orkiestra szuka ludzi, to ludzie szukają orkiestry - twierdzą znawcy marketingu. Przyczyną sukcesu orkiestry jest też niekontrowersyjny cel: zbieranie pieniędzy dla chorych dzieci jest pozbawione dwuznaczności, jaka może towarzyszyć na przykład zbiórce pieniędzy dla narkomanów. Krytycy zarzucali orkiestrze połączenie "hucpy ze śmiercią", twierdzili, że to wytwór kultury masowej i "dobroczynność odbita w krzywym zwierciadle". - Owsiak ma wrogów w środowiskach politycznych, kościelnych i - nad czym szczególnie ubolewam - w show-biznesie - mówi Marek Kotański, twórca Monaru. Niechętnie przyjęto hasło "Róbta, co chceta", które wielu kojarzyło się z zachętą do brania narkotyków. Zastąpiono je więc ugodowym "Miłość, przyjaźń, muzyka" i chwytliwym zdaniem o orkiestrze, która będzie grała do końca świata, a nawet jeden dzień dłużej.
Licytacja miga
W tym roku pieniądze będzie zbierać 90 tys. wolontariuszy zrzeszonych w 834 sztabach. Chętnych do zbiórki było tak wielu, że dokonano selekcji. W siedzibie fundacji pojawił się nawet ochotnik z Japonii, który przez kilka dni wydawał się zaszokowany sposobem jej działania. - Sztaby zbierają pieniądze nie w imieniu orkiestry, ale na rzecz orkiestry. Mają więc dużą swobodę. Na przykład dom kultury w Lubinie postanowił organizować aukcje obrazów. Na początku była to jedynie twórczość lokalnych artystów, teraz można tam kupić obrazy znanych malarzy - mówi Bartek Denguś-ciak z WOŚP. Podczas wielkiego finału licytuje się wszystko: serduszka, obrazy, koszulki, płyty z autografami Michaela Jacksona czy Eltona Johna. Dwa lata temu zlicytowano nawet samolot MiG. Gdy nabywca okazał się niewypłacalny, na samolot złożyli się mieszkańcy miejscowości, w której odbyła się licytacja.
Córki orkiestry
Jak każdy dobrze prosperujący koncern, orkiestra obrasta "spółkami-córkami": przystanek Woodstock, koncepcja pokojowych patroli czy kursy udzielania pierwszej pomocy. Owsiak przyznaje, że chciałby być jak Arsen Lupin, marzy mu się "wielki przekręt" związany z orkiestrą. "Znalazłbym bogatych ludzi, których namówiłbym, aby wpłacali bajońskie sumy na Wielką Orkiestrę. Oni myślą, że wpłacają na coś innego. Ja za te pieniądze stawiam służbę zdrowia na nogi" - napisał w książce "Orkiestra Klubu Pomocnych Serc". Wyposażenie 440 szpitali w sprzęt zakupiony za pieniądze WOŚP pozwala przypuszczać, że nie trzeba się będzie uciekać do przekrętu.
Połączenie polskich kolęd z rytmami reggae i klasycznym brzmieniem zespołu Teatru Wielkiego wydaje się niemożliwe, ale gdy dyrygentem zostaje Jerzy Owsiak, nagle coś zaskakuje. "Myślę o tym, co tu szaman bredzi, na myśl o wieczorze nie mogę usiedzieć. I będzie pięknie i miło ogromnie, niezbyt cnotliwie i niezbyt też skromnie" - wyśpiewują muzycy zespołu z Korsyki, a słowa te zwiastują największy polski charytatywny show.
Pieniądze w tapczanie
Pieniądze z pierwszego finału Jerzy Owsiak przechowywał w tapczanie. Dziś miliony dolarów są dla niego abstrakcyjną kwotą na koncie bankowym. W miejsce starego fiata 125 p z trzykrotnie zatartym silnikiem samochodem firmowym stał się mikrobus volkswagen z wymalowanym hasłem "Miłość, przyjaźń, muzyka". Ze spontanicznego odruchu serca Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy przekształciła się w dobrze prosperujące Przedsiębiorstwo Dobroczynności SA.
W pierwszym wydaniu Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy zebrano 1,5 mln dolarów, w dziewiątym - 6 mln dolarów. Orkiestra grała m.in. dla szpitali położniczych i klinik onkologicznych, dla dzieci z chorobami nerek i tych, które uległy wypadkowi. Kupiono m.in. 554 pompy infuzyjne, 67 respiratorów, 597 inkubatorów, 472 pulsoksymetry i 233 aparaty do automatycznej dializy otrzewnowej. Przez dziesięć lat wydano ponad 31 mln dolarów.
Orkiestra to nie tylko finał transmitowany przez telewizyjną Dwójkę. Przez cały rok trwa ustalanie listy zakupów, rozpatrywanie potrzeb zgłoszonych przez poszczególne szpitale i organizowanie przetargów na zakup sprzętu. - Po ogłoszeniu konkursu ofert komisja ds. administracyjno-prawnych WOŚP sprawdza, czy są one w porządku z formalnego punktu widzenia. Następnie komisja ekspertów zapoznaje się z ofertami i przeprowadza rozmowy z poszczególnymi firmami. Ostateczną decyzję podejmuje pięciu fundatorów - opowiada Aneta Głowacka z WOŚP. Zdarza się, że po przetargu firma, która go przegrała, ofiarowuje tyle samo urządzeń. Tak było ze 120 aparatami do dializy otrzewnowej.
Kto pomaga Owsiakowi
Fundacja zatrudnia prawników, księgowych, specjalistów ds. marketingu i ludzi, którzy podtrzymują kontakty z siecią sponsorów. - Podczas trzech ostatnich finałów zagrali z nami ING Nationale-Nederlanden i Bank Pekao SA. Te firmy będą obecne i w tym roku. Za ich pieniądze organizujemy finał - mówi Bogdan Waszkiewicz, który odpowiada w WOŚP za marketing i reklamę. TP SA funduje normalne i złote karty telefoniczne. Poczta Polska zwalnia z opłat przesyłki i korespondencję. Servisco rozwozi paczki z serduszkami, Intercel produkuje skarbonki, Uninet zapewnia łączność (walkie-talkie), Polcard przyjmuje wpłaty za pośrednictwem kart kredytowych, Era GSM "wypożycza" pracowników do obsługi telefonów podczas finału, Mennica Państwowa produkuje 500 złotych serduszek (w tym roku także 300 jubileuszowych srebrnych medali), które są licytowane. W tym roku do grona pomocników orkiestry dołączył Narodowy Bank Polski. Leszek Balcerowicz zapewnił, że bank nie tylko włączy się w zbiórkę pieniędzy, ale także będzie bez prowizji wymieniał zebrane pieniądze na euro.
Przejrzysta filantropia
- Dawałem dyla przed kwestującymi. Bałem się iść przez przejście podziemne, by nie być bez przerwy nagabywany przez smutnych ludzi zbierających pieniądze na bliżej nie określone cele - mówi Jurek Owsiak. Zdecydował się działać inaczej. "Uratowanie życia ludzkiego kosztuje 40 mln zł. 80 mln zł to już dwa życia" - przekonywał w mediach na początku lat 90. Pokazując kupione przez fundację urządzenie, mówił, że jest wartości "malucha" i pomoże tylu i tylu dzieciom. Nie mówił o śmierci. Nie wzbudzał poczucia winy. Apelował do radości i poczucia wspólnoty. Pozbawił akcje charytatywne anonimowości, czyniąc z nich przedsięwzięcia z twarzą. - To ja jestem od opieprzania ludzi, stawiania ich na baczność i odpowiadania za wszystko, co złe - mówi Owsiak. Fundacji przyświeca też zasada przejrzystości w kwestiach finansowych. Prawidłowość rozliczania pieniędzy jest kontrolowana przez niezależne firmy audytorskie. Szefowie fundacji twierdzą, że każda ofiarowana złotówka wydawana jest na sprzęt medyczny.
- Owsiak dopieszcza dających. Każdy z nich czuje się najważniejszy. To nie orkiestra szuka ludzi, to ludzie szukają orkiestry - twierdzą znawcy marketingu. Przyczyną sukcesu orkiestry jest też niekontrowersyjny cel: zbieranie pieniędzy dla chorych dzieci jest pozbawione dwuznaczności, jaka może towarzyszyć na przykład zbiórce pieniędzy dla narkomanów. Krytycy zarzucali orkiestrze połączenie "hucpy ze śmiercią", twierdzili, że to wytwór kultury masowej i "dobroczynność odbita w krzywym zwierciadle". - Owsiak ma wrogów w środowiskach politycznych, kościelnych i - nad czym szczególnie ubolewam - w show-biznesie - mówi Marek Kotański, twórca Monaru. Niechętnie przyjęto hasło "Róbta, co chceta", które wielu kojarzyło się z zachętą do brania narkotyków. Zastąpiono je więc ugodowym "Miłość, przyjaźń, muzyka" i chwytliwym zdaniem o orkiestrze, która będzie grała do końca świata, a nawet jeden dzień dłużej.
Licytacja miga
W tym roku pieniądze będzie zbierać 90 tys. wolontariuszy zrzeszonych w 834 sztabach. Chętnych do zbiórki było tak wielu, że dokonano selekcji. W siedzibie fundacji pojawił się nawet ochotnik z Japonii, który przez kilka dni wydawał się zaszokowany sposobem jej działania. - Sztaby zbierają pieniądze nie w imieniu orkiestry, ale na rzecz orkiestry. Mają więc dużą swobodę. Na przykład dom kultury w Lubinie postanowił organizować aukcje obrazów. Na początku była to jedynie twórczość lokalnych artystów, teraz można tam kupić obrazy znanych malarzy - mówi Bartek Denguś-ciak z WOŚP. Podczas wielkiego finału licytuje się wszystko: serduszka, obrazy, koszulki, płyty z autografami Michaela Jacksona czy Eltona Johna. Dwa lata temu zlicytowano nawet samolot MiG. Gdy nabywca okazał się niewypłacalny, na samolot złożyli się mieszkańcy miejscowości, w której odbyła się licytacja.
Córki orkiestry
Jak każdy dobrze prosperujący koncern, orkiestra obrasta "spółkami-córkami": przystanek Woodstock, koncepcja pokojowych patroli czy kursy udzielania pierwszej pomocy. Owsiak przyznaje, że chciałby być jak Arsen Lupin, marzy mu się "wielki przekręt" związany z orkiestrą. "Znalazłbym bogatych ludzi, których namówiłbym, aby wpłacali bajońskie sumy na Wielką Orkiestrę. Oni myślą, że wpłacają na coś innego. Ja za te pieniądze stawiam służbę zdrowia na nogi" - napisał w książce "Orkiestra Klubu Pomocnych Serc". Wyposażenie 440 szpitali w sprzęt zakupiony za pieniądze WOŚP pozwala przypuszczać, że nie trzeba się będzie uciekać do przekrętu.
Więcej możesz przeczytać w 2/2002 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.