Stołeczna prokuratura prowadzi tajne śledztwo w sprawie rzekomego nielegalnego kopiowania danych przez obecnego szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego Krzysztofa Bondaryka – dowiedział się „Wprost”.
Śledztwo, które prowadzi Prokuratura Okręgowa w Warszawie, dotyczy nielegalnego kopiowania danych i wynoszeniem tajnych dokumentów z siedziby PTC (właściciela Ery) w 2005 r. Bondaryk pracował wówczas w departamencie administracji PTC.
Zawiadomienie do prokuratury złożył członek zarządu firmy Ryszard Pospieszyński. Jego zdaniem, Bondaryk nielegalnie skopiował kilka tysięcy stron dokumentów zawierających poufne informacje dotyczące m.in. zapytań ze strony służb.
– Pan Bondaryk był przesłuchiwany w tej sprawie jako świadek. Śledztwo to było prowadzone przez ABW. Obejmując funkcję szefa agencji, by uniknąć posądzenia o brak bezstronności, pan Bondaryk podjął decyzję o przekazaniu akt tej sprawy do prokuratury – zapewnia Magdalena Stańczyk, rzeczniczka ABW. Jej zdaniem, zarzuty kierowane pod adresem szefa ABW są nieprawdziwe, a on sam traktuje je jak pomówienia.
Więcej w najbliższym wydaniu tygodnika „Wprost", w sprzedaży od czwartku, 27 grudnia
Zawiadomienie do prokuratury złożył członek zarządu firmy Ryszard Pospieszyński. Jego zdaniem, Bondaryk nielegalnie skopiował kilka tysięcy stron dokumentów zawierających poufne informacje dotyczące m.in. zapytań ze strony służb.
– Pan Bondaryk był przesłuchiwany w tej sprawie jako świadek. Śledztwo to było prowadzone przez ABW. Obejmując funkcję szefa agencji, by uniknąć posądzenia o brak bezstronności, pan Bondaryk podjął decyzję o przekazaniu akt tej sprawy do prokuratury – zapewnia Magdalena Stańczyk, rzeczniczka ABW. Jej zdaniem, zarzuty kierowane pod adresem szefa ABW są nieprawdziwe, a on sam traktuje je jak pomówienia.
Rzeczniczka prasowa ABW zaprzecza informacjom jakoby prowadzone śledztwo było tajne. Dodaje, że poczyniono szereg ekspertyz, z których wynika, że informacje które było kopiowane nie były niejawne. Śledztwo nie jest prowadzone przeciwko Krzysztofowi Bondarykowi. Nie jest on podejrzany, lecz przesłuchiwany w charakterze świadka - komentuje Magdalena Stańczyk.
Więcej w najbliższym wydaniu tygodnika „Wprost", w sprzedaży od czwartku, 27 grudnia