"Pakistańska Partia Ludowa (PPP) jest zbudowana wokół Benazir Bhutto, którą scalała jej osobowość. Zachodzi duże prawdopodobieństwo, że partia bez jej przywództwa zacznie się dzielić. Nie spodziewam się, by było wielu chętnych, zdolnych do przejęcia po niej spuścizny politycznej" - powiedział PAP Ripley.
Jego zdaniem zamach, w którym zginęła była premier Pakistanu, zaniepokoi innego przywódcę opozycyjnego, także byłego premiera Nawaza Sharifa, który obecnie musi się obawiać o swe bezpieczeństwo. "Opozycyjna działalność w Pakistanie to jedna z najmniej bezpiecznych form działalności politycznej na świecie" - dodał.
Brytyjski ekspert nazwał zamach "niepowetowaną stratą dla życia politycznego Pakistanu". Za głównych podejrzanych uważa muzułmańskich ekstremistów.
Zdaniem Ripleya polityczne skutki czwartkowych wydarzeń w Rawalpindi zależą od tego, czy prezydent Pervez Musharraf jest zamieszany w zamach. "Wiarygodne doniesienia wskazują na współpracę między muzułmańskimi ekstremistami - dżihadystami a Musharrafem" - podkreśla.
Wskazuje w tym kontekście na wydanie w ręce policji w listopadzie przez islamskich studentów w Lahaurze opozycyjnego polityka Imrana Khana, który uniknął aresztu po wprowadzeniu stanu wyjątkowego i ukrywał się. Zwraca też uwagę na "dwuznaczne" kontakty wywiadu pakistańskiego z muzułmańskimi ekstremistami.
Ripley nie wyklucza, że zamach może ośmielić pakistańskich dżihadystów, ponieważ nabiorą przekonania, że prezydent Musharraf nie panuje nad sytuacją. "Sytuacja może się rozwinąć na wiele różnych sposobów, ale żaden z nich nie wróży niczego dobrego dla politycznej stabilizacji w kraju" - podkreśla.
ab, pap