Dwie Polki sprzątające budynek na przedmieściach Chicago dwa dni przesiedziały przymusowo w windzie. Do jedzenia miały tylko tabletki na kaszel i aspirynę. Za posłanie służyły im kurtki.
Kobiety, jak same opowiadały, weszły do windy w pustym, dwupiętrowym budynku 22 grudnia. Zaraz po tym, jak zamknęły się za nimi drzwi, zorientowały się, że są zablokowane.
Nikt nie odpowiadał na sygnał alarmowy. Nie mogły też rozsunąć drzwi. Żadna z nich nie zabrała ani telefonu komórkowego, ani wody do picia. Budynek tymczasem miał być otwarty dopiero po świętach.
Po dwóch dniach przypadkowo w pracy znalazł się jeden z pracowników budynku. Polki usłyszały, jak rozmawiał przez telefon i zaczęły wzywać pomocy. Godzinę później uwolnili je strażacy.
Jedna z pań podkreśliła, że morał z tej historii płynie taki, by zawsze nosić przy sobie telefon komórkowy.
pap, ss