O kontaktach Pawła Kowala z WSI od 2006 roku wiedzą Lech Kaczyński, Zbigniew Wassermann. Jednak nazwisko byłego wiceszefa dyplomacji i bliskiego współpracownika prezydenta Polski nie pojawiło się w raporcie z weryfikacji WSI, który został opublikowany właśnie przez głowę państwa.
Kowal, młoda gwiazda PiS, był przez WSI uznawany za tajnego współpracownika o pseudonimie Pallad. Wiceszef klubu parlamentarnego PiS zaprzecza współpracy z "wojskowymi", ale przyznaje, że miał kontakty z WSI, czyli ze służbą, która według lidera PiS Jarosława Kaczyńskiego była wielkim zagrożeniem dla polskiej demokracji. Kowal, dziś wiceszef klubu parlamentarnego PiS, unika mówienia wprost o swych doświadczeniach z WSI. Zasłania się tym, że podpisał zobowiązanie do zachowania tajemnicy.
Kontakty Kowala z WSI, jak wynika z informacji gazety, zaczęły się w 2003 r. Kowal był wtedy poza polityką, ale miał doświadczenie z pracy w kancelarii premiera Jerzego Buzka, gdzie zajmował się sprawami międzynarodowymi.
Wywiad wojskowy był zainteresowany jego wiedzą na temat krajów postsowieckich. Do 2005 r. Kowal, według "Dziennika", spotkał się kilkanaście razy z oficerem tajnej służby wojskowej. On sam tłumaczy, że kontaktów było najwyżej 15, ale trzeba w to wliczyć również rozmowy telefoniczne. Przez pierwszy rok WSI jednocześnie go rozpracowywały. Dyskretnie się mu przyglądano, badano jego znajomości.
Polityk w rozmowie z gazetą przedstawił taką wersję: na początku nie miał świadomości, że kontaktuje się z żołnierzem WSI. Gdy nabrał pewności, że tak właśnie jest, zaczął wycofywać się ze znajomości. Ale faktem jest, co przyznaje sam Kowal, że na jednym ze spotkań podpisał zobowiązania do zachowania w tajemnicy swych kontaktów z WSI.
Jednocześnie były wiceszef dyplomacji podkreśla: "Nigdy nie podjąłem żadnej współpracy. Nigdy nie napisałem żadnej ekspertyzy".
Ale źródła dziennika w wywiadzie wojskowym utrzymują, że Kowal przekazywał informacje na temat krajów postsowieckich, a oficer, z którym się spotykał, pisał ze spotkań notatki. Wywiad wysoko oceniał wiadomości od "Pallada". Informatorzy w służbach relacjonują, że Kowal nie znał swojego pseudonimu i nie brał pieniędzy.