- Przez kilkanaście lat w Kancelarii Sejmu nic się nie zmieniło. A my chcemy, aby była to nowoczesna, sprawnie działająca instytucja, a przy tym także tania, mówi Jerzy Budnik z PO. Dodaje, że ma być też bardziej przyjazna posłom.
Co więc trzeba zmienić w Sejmie? Obecnie kancelaria zatrudnia ok. 1,2 tys. urzędników, z czego prawie 240 to robotnicy, sprzątaczki, ogrodnicy. Ok. 300 osób to wykwalifikowani prawnicy i ekonomiści, których zdaniem Platformy jest zdecydowanie za mało. Utrzymanie całej kadry urzędniczej kosztuje rocznie ponad 176 mln zł.
- Myślimy o tym, aby niektóre usługi, np. wydawnicze, ogrodnicze czy obsługa hotelu poselskiego, zlecić firmom zewnętrznym. To będzie tańsze. Można też połączyć niektóre z 23 wydziałów, proponuje pos. Budnik. Nie ukrywa, że to wiąże się ze zwolnieniami niektórych urzędników.
Na to, kto straci pracę, decydujący wpływ mogą mieć posłowie zasiadający w sejmowej komisji regulaminowej i spraw poselskich. To oni mają ustalić, gdzie szwankuje organizacja Kancelarii Sejmu. Parlamentarzyści spotkają się w tym celu ze wszystkimi szefami 23 wydziałów sejmowych. Każdy zostanie szczegółowo wypytany, czym się dotychczas zajmował, a także jakie ma plany. Raport kontroli posłowie przedstawią szefowej kancelarii Wandzie Fidelus-Ninkiewicz i marszałkowi Sejmu Bronisławowi Komorowskiemu.