Uszkodzone dyski laptopów Ziobry

Uszkodzone dyski laptopów Ziobry

Dodano:   /  Zmieniono: 
Płyty główne i dyski laptopów b. ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry oraz pracownika jego gabinetu politycznego są uszkodzone, ale prokuratura nigdy nie występowała o nie - oświadczyło Ministerstwo Sprawiedliwości.

Ziobro uznaje sprawę za "bezprawną inwigilację".

"Jeśli ministerstwo w ramach swych wewnętrznych procedur ujawniło przypadki uszkodzenia sprzętu komputerowego i przekaże prokuraturze stosowne informacje, prokuratura wdroży stosowne postępowanie" - oświadczyła rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie Katarzyna Szeska. Nie chciała powiedzieć, o jakie postępowanie chodzi. Dodała, że komputery, które ma prokuratura, nie noszą śladów uszkodzeń. Ich zawartość badają biegli.

Sławomir Różycki z Biura Informacyjnego resortu sprawiedliwości powiedział, że oba uszkodzone laptopy pozostają w ministerstwie, zaś prokuratura prowadząca śledztwo przeciw b. szefowi MSWiA Januszowi Kaczmarkowi, b. szefowi policji Konradowi Kornatowskiemu i prezesowi PZU Jaromirowi Netzlowi, ma jedynie komputery stacjonarne - m.in. Ziobry, szefa jego gabinetu politycznego i b. wiceprokuratora generalnego Jerzego Engelkinga. "O laptopy prokuratura w ogóle do nas nie występowała" - dodał.

Różycki potwierdził informację Radia Zet, że laptopy Ziobry oraz Marcina Romanowskiego z gabinetu politycznego b. ministra istotnie mają zniszczone matryce oraz płyty główne i twarde dyski. Zaprzeczył natomiast, by także laptopy Engelkinga oraz sekretarki ministra były uszkodzone.

"Łączny koszt naprawy to ponad 4,2 tys. zł. Komputer w obecnym stanie nie nadaje się do użytku. Koszty naprawy obu laptopów przewyższają ich wartość. Oba są w naszej dyspozycji" - zapewnił Różycki.

Według b. ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry badanie jego prywatnych dokumentów pozostawionych na laptopie to "prześladowanie polityczne opozycji i inwigilowanie". "To działania bezprawne. Nikt nie ma prawa badać, co zostawiłem na dysku, skoro nie ma podejrzenia popełnienia przestępstwa" - ocenił.

Odnosząc się do zniszczenia laptopa Ziobro powiedział PAP, że było to "zwykłe uszkodzenie fizyczne, które każdemu czasem się zdarza".

"Wiele miesięcy przed wyborami, kiedy nikt się ich nie spodziewał, uszkodzeniu uległ jeden z moich laptopów - który posiadałem do własnego użytku. Został wymieniony i otrzymałem innego laptopa. Gdy odchodziłem z ministerstwa, poprosiłem o wystawienie rachunku, dlatego został oddany do wyceny. Chciałem być uczciwy i zapłacić" - podkreślił.

"Manipulowanie teraz tymi informacjami i podawanie, że niszczyłem jego obudowę, ekran gdzie nie ma żadnej pamięci jest kompletną bzdurą, dlatego, że jeśli ktoś chce zniszczyć pamięć, niszczy twardy dysk" - dodał b. minister.

Zaznaczył, że zupełnie inną kwestią jest wyczyszczenie pamięci laptopów z informacji, które nie powinny dostać się w niepowołane ręce. "Obowiązkiem osób, które posługiwały się wiedzą z zakresu postępowań przygotowawczych jest zapewnienie, że ta wiedza nie trafi do osób nieuprawnionych. Miałem nie tylko prawo ale i obowiązek by coś takiego zrobić, tak samo jak niszczyłem kartki na których robiłem notatki z różnych postępowań" - powiedział Ziobro.

Odniósł się także do informacji o zniszczeniu kart SIM telefonów z których korzystał.

"Telefony zdawała moja asystentka, która wyciągnęła karty SIM bo zawierały spis numerów telefonów, które używam. To jest rzecz oczywista i moje prawo. Na tych kartach były zapisane telefony na biurka najważniejszych osób państwa, telefony do prokuratorów, polityków" - mówił Ziobro.

Jak dodał "nie było żadnego powodu aby te karty z numerami, które są często zastrzeżone i mają charakter poufny były następnego dnia do dyspozycji np. jakiejś asystentki czy urzędniczki ministerstwa", gdyż mogłyby wypłynąć i dostać się do niepowołanych osób.

"Poprosiłem aby te numery zostały zgrane albo te karty zostały przez moją asystentkę zabezpieczone a ja zadeklarowałem, że zapłacę za wyrobienie nowych kart SIM" - zaznaczył.

Wcześniej radio RMF FM podało, że nieoficjalnie ustaliło, iż kilka telefonów używanych przez poprzednie kierownictwo resortu "w dziwnych okolicznościach zostało zniszczonych". "Całe poprzednie kierownictwo resortu korzystało z telefonów na kartę, prawdopodobnie w obawie przed podsłuchami" - donosi rozgłośnia.

W jednej z notatek, do której dotarli dziennikarze RMF, urzędnik miał napisać, że telefon mu "wypadł i przejechał po nim samochód". "Równie ciekawe są uszkodzenia laptopów - zniszczono tylko części z klawiaturą i rozpłatano twarde dyski" - twierdzi RMF.

W wielowątkowym śledztwie w przecieku z akcji CBA w resorcie rolnictwa prokuratura postawiła zarzuty Kaczmarkowi, Kornatowskiemu, Netzlowi, a także biznesmenowi Ryszardowi Krauze, z którym według prokuratury Kaczmarek miał się spotkać w hotelu Marriott - to tam miało dojść do przecieku. Inna wersja zakłada, że to sami ministrowie rządu - w tym Ziobro - uprzedzili wicepremiera Andrzeja Leppera, że szykuje się operacja CBA w jego resorcie - tak twierdzi lider Samoobrony. Ziobro temu zaprzeczył i przedstawił nagranie swej rozmowy z Lepperem, którego miał dokonać za pomocą dyktafonu. Ziobro uznał to za fałszywe oskarżenie go przez Leppera. Sugerowano nawet, że Lepper może usłyszeć taki prokuratorski zarzut. Również to bada prokuratura.

9 stycznia, gdy ujawniono, że nagranie rozmowy nie jest oryginalne, Ziobro zapewniał, że nim nie manipulował. Przyznał zarazem, że oryginał nagrania skasowano, a prokuratura potwierdziła, że ma kopię na CD. Ziobro uznał za insynuacje podejrzenia manipulacji i mówił, że rozważa kroki prawne. Złożył w prokuraturze doniesienie na warszawskich śledczych, podejrzewając manipulowanie informacjami. Bada je prokuratura w Płocku. W czwartek Ziobro nie wykluczył, że rozszerzy zawiadomienie o nowe wątki.

Ziobro przypominał, że w toku śledztwa biegli badali nagranie i uznali je za autentyczne, a ich opinia była "kategoryczna". 22 sierpnia zeszłego roku ówczesny Prokurator Krajowy Dariusz Barski informował, że biegli z Zakładu Kryminalistyki i Chemii Specjalnej ABW stwierdzili, iż nagranie rozmowy Ziobro-Lepper powstało 14 czerwca, a dyktafon został włączony przed rozmową i wyłączony po jej zakończeniu. Prokurator krajowy dodawał wtedy, że dyktafon zarejestrował przed jego wyłączeniem późniejszą rozmowę Ziobry, prawdopodobnie z funkcjonariuszem BOR.

Barski podkreślał w sierpniu, że nagranie potwierdza wersję Ziobry, że nie informował Leppera o akcji CBA w sprawie podejrzenia korupcji w resorcie rolnictwa. Obecnie trwają nowe badania nagrania, bowiem śledztwo przejęli nowi prokuratorzy, którzy - jak donoszą media - zaczęli odkrywać zupełnie nowe fakty w tej sprawie.

Wątek związany z nagraniem rozmowy Ziobro-Lepper jest częścią śledztwa w sprawie przecieku z akcji CBA w resorcie rolnictwa, w którym zarzuty postawiono b. ministrowi SSWiA Januszowi Kaczmarkowi, b. szefowi policji Konradowi Kornatowskiemu, szefowi PZU Jaromirowi Netzlowi i biznesmenowi Ryszardowi Krauzemu. Dotyczy to innego wątku - domniemanego spotkania Kaczmarka z Krauzem w hotelu Marriott.

ab, pap