Dodał, że ani on sam, ani Cheney, nie poruszyli tego tematu, natomiast rozmawiali o udziale wojsk polskich w wojnie w Iraku i Afganistanie oraz o innych sprawach. Zwrócił też uwagę na trudności w realizacji projektu tarczy, m.in. z powodu zablokowania funduszy na ten cel w Kongresie.
Propozycja umieszczenia w Polsce tarczy - tzn. 10 wyrzutni rakiet przechwytujących stanowiących, obok radaru zaplanowanego w Czechach, europejski składnik amerykańskiego systemu obrony antyrakietowej (NMD) - jest obecnie rozważana przez nowy polski rząd.
W odróżnieniu od poprzedniego, jest on bardziej sceptyczny wobec tarczy antrakietowej i uzależnia swą zgodę od udzielenia Polsce dodatkowych gwarancji bezpieczeństwa, np. przez wzmocnienie polskich systemów obronnych amerykańskimi rakietami Patriot.
Zapytany na spotkaniu w Waszyngtonie z polskimi dziennikarzami czy pominięcie sprawy tarczy w rozmowie z Cheney'em może wskazywać, że administracji USA aż tak bardzo nie zależy na umieszczeniu tarczy w Polsce, Sikorski odpowiedział: "Oczywiście, może to o tym świadczyć".
Dodał jednak natychmiast: "Myślę, że to powinna być wskazówka dla państwa (tzn. dziennikarzy), aby z tej sprawy nie robić czegoś, co jest jakimś Rubikonem w stosunkach polsko-amerykańskich".
Wcześniej Sikorski powiedział, że chce rozmawiać z rządem USA o tarczy "bez pośrednictwa mediów".
W Waszyngtonie dominuje opinia, że administracji prezydenta Busha bardziej zależy na lokalizacji tarczy w Polsce niż rządowi RP i polskiej opinii publicznej. Sikorski sugerował, że jest to opinia trafna.
"To jest projekt amerykański i od strony amerykańskiej zależy, czy chce podnieść ten temat, czy nie" - oświadczył.
Sikorski rozmawiał w czwartek o tarczy w Kongresie, m.in. z demokratycznym przewodniczącym podkomisji ds.europejskich w Komisji Spraw Zagranicznych Izby Reprezentantów Robertem Wexlerem i demokratyczną szefową podkomisji ds.sił strategicznych w Komisji Sił Zbrojnych Helen Tauscher.
"Z mojej ważnej rozmowy z panią Tauscher wynika, że uruchomienie finansowania instalacji (tarczy) w tym roku będzie niezwykle trudne. Pani Tauscher uzależnia to bowiem nie tylko od podpisania umowy (między rządami RP a USA), co jest trudne ale wykonalne w tym roku, lecz także od ratyfikacji umowy. A to już w naszym cyklu parlamentarnym wymagałoby bardzo energicznych działań z naszej strony" - powiedział.
Tarcza nie jest popularna w Polsce; według badań opinii publicznej sprzeciwia się jej zdecydowana większość Polaków.
Szef MSZ przyznał, że trudności z finansowaniem tarczy w Polsce związane są także z przejęciem na początku ub. roku kontroli w Kongresie przez Demokratów, którzy - jak powiedział - "są zdecydowanie mniej entuzjastyczni wobec tego projektu" niż Republikanie i administracja Busha.
Dodał jednak: "Mam wrażenie, że nasze argumenty się przebijają w tutejszym establishmencie i mam wrażenie, że nasza decyzja będzie uszanowana, jakakolwiek by była".
Sikorski zwrócił też uwagę, że istnieje różnica w podejściu do tarczy antyrakietowej między dwojgiem kandydatów do nominacji prezydenckiej w tegorocznych wyborach: senator Hillary Clinton i Barackiem Obamą.
"Senator Clinton jest w tej sprawie bardziej w kursie dzieła, jak mówią nasi wschodni sąsiedzi" - powiedział minister.
Zapytany o to jak przyjmuje się w USA decyzję rządu premiera Tuska o wycofaniu wojsk polskich z Iraku do końca października, odpowiedział, że Amerykanom zależy na pewnym opóźnieniu tego wycofania.
"Strona amerykańska nie kryje, że byłoby jej bardzo na rękę, aby to wycofanie, które będzie miało miejsce w tym roku, było w sensie operacyjnym jak najpóźniejsze, tzn. aby nasi żołnierze byli w Iraku jak najdłużej, do tej gilotyny czasowej w październiku" - powiedział.
W piątek Sikorski spotyka się z sekretarz stanu Condoleezzą Rice.
ab, pap