"Jeśli Francja będzie musiała spełnić swój obowiązek, uczyni to" - zadeklarował Sarkozy w odpowiedzi na pytanie o ewentualną operację wojskową w Czadzie.
"Niech nikt w to nie wątpi" - dodał prezydent, odbywający wizytę w nadmorskim mieście La Rochelle na zachodzie Francji.
Francuscy żołnierze znajdują się już w Czadzie, gdzie od trzech dni trwają zbrojne ataki rebeliantów na rząd. Sceną walk jest stolica Czadu Ndżamena i jej okolice.
Według Sarkozy'ego, liczący ponad tysiąc ludzi francuski kontyngent nie brał dotąd udziału w walkach - poza jednym incydentem w piątek wieczorem, gdy otworzył ogień dla zapewnienia ochrony francuskich cywilów. Jak podkreślił prezydent, był to akt samoobrony, a doniesienia rebeliantów o zabijaniu cywilów przez Francuzów są "absolutnie nieścisłe".
Rada Bezpieczeństwa ONZ potępiła w poniedziałek rebeliantów, usiłujących obalić prezydenta Czadu Idrissa Deby'ego i jego rząd. Zaapelowała jednocześnie do wspólnoty międzynarodowej, by udzieliła wsparcia Czadowi.
Zdaniem Sarkozy'ego, lepiej byłoby, gdyby Czadyjczycy sami rozwiązali własne problemy. "Gdyby Czad stał się ofiarą agresji, Francja podjęłaby - podkreślam, że mówię to w trybie przypuszczającym - środki dla przeciwstawienia się takiej akcji" - powiedział prezydent.
Czad był do 1960 roku kolonią francuską.pap, ss