Sprawą dokumentu o CBA, sporządzonego przez Piterę, zajmowali się na wtorkowym posiedzeniu członkowie sejmowej Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych. O ujawnienie tego dokumentu i debatę nad nim wnosili posłowie PiS.
Pitera, pytana przez nich o status tego dokumentu i klauzulę, jaką jest objęty, podkreśliła, że nie jest to dokument w rozumieniu ustawy o dostępie do informacji publicznej, a jedynie notatka. Dodała, że materiał nie jest objęty żadną klauzulą tajności i został sporządzony przez nią na podstawie jawnych informacji z instytucji, które współpracowały z CBA. Nie chciała ujawnić "kuchni" prac nad tym materiałem.
Przypomniała, że jako kandydat na szefa NIK musiała przejść procedurę dopuszczenia do dokumentów niejawnych. Ma certyfikat dostępu do informacji ściśle tajnych.
Pitera pytana o tytuł dokumentu i kto jest pod nim popisany - czy ona jako pełnomocnik rządu, czy ona jako osoba prywatna - odparła, że notatka powstałą w formie elektronicznej i nie ma podpisu. Nie ma też tytułu, nie posiada oznaczeń kancelaryjnych. "Powstała na prośbę premiera poza moimi uprawnieniami jako pełnomocnika rządu. Właśnie dlatego, że nie ma podstawy prawnej, to tylko prośba premiera i to materiał roboczy, nie możecie się państwo domagać ode mnie tego raportu" - powiedziała.
"Dlatego mogłam sobie nad nim pracować, kiedy chcę, na czym chcę, o jakiej porze dnia i nocy, na takim sprzęcie, jak mi się podobało" - powiedziała. Materiał zaczyna się wymienieniem, czego nie wolno CBA i jej szefowi - fragmentem przepisów z ustawy o CBA - dodała.
Powiedziała, że ten elektroniczny materiał został wydrukowany w jednym egzemplarzu i w takiej formie dostał go premier. Zaznaczyła, ze jeśli posłowie PiS chcą tego dokumentu, to powinni o niego poprosić szefa rządu.
Pitera już w styczniu mówiła, że jej materiał w sprawie funkcjonowania CBA nie jest informacją publiczną i w związku z tym nie zostanie upubliczniony ani przekazany Rzecznikowi Praw Obywatelskich. We wtorek podczas posiedzenia podała, że Janusz Kochanowski w drugim piśmie do niej wycofał się z argumentu, że dokument podlega ustawie o informacji publicznej. Po posiedzeniu natomiast dodała, że RPO nie wycofał się z żądania wydania dokumentu, jednak jako podstawę ubiegania się o niego wymienia już tylko ustawę o rzeczniku. Zaznaczyła, że notatki nie wyda.
Wiceprzewodniczący komisji Jarosław Zieliński (PiS) powiedział, że takie wyjaśnienia nie wystarczają posłom PiS, którzy domagali się tego posiedzenia komisji. Jego zdaniem, ze względu na cechy, które wymieniła Pitera, można uznać, że przygotowany przez nią materiał jest to "tajny donos, na którego podstawie dokonano oceny, osądzono i niemal skazano w sensie politycznym szefa CBA".
Powiedział, że nie zada pytania, czy Pitera zamierza przeprosić opinię publiczną, szefa CBA Mariusza Kamińskiego, PiS oraz Polaków za medialne zarzuty, które nie znalazły potwierdzenia, bo Kamiński nie został odwołany przez premiera, oraz czy sama zrezygnuje z funkcji. W jego ocenie sytuacja przypomina tę z najbardziej skompromitowanego okresu, gdy oskarżano kogoś, a ten nie wiedział o co i dlaczego. "Jeśli PO chce tak rządzić krajem, to proszę bardzo, ale zgody PiS i znacznej części społeczeństwa nie będzie" - dodał.
Przewodniczący komisji Marek Biernacki (PO) ocenił, że Zieliński przesadził z porównaniami z PRL-em i donosami, a dyskusja podczas komisji nie była merytoryczna, a polityczna.
ab, pap