Polska - Czechy 2:0 (2:0)
Bramki: Wojciech Łobodziński (6), Mariusz Lewandowski (29).
Żółte kartki: Michał Żewłakow (Polska), Zdenek Grygera, Jan Koller, Marek Matejovsky (Czechy). Sędziował: Marios Stamatis (Cypr). Widzów: 1 500.
Polska: Artur Boruc (46-Łukasz Fabiański) - Marcin Wasilewski, Jacek Bąk (46-Mariusz Jop), Michał Żewłakow, Grzegorz Bronowicki (77-Jakub Wawrzyniak) - Wojciech Łobodziński (83-Rafał Murawski), Dariusz Dudka, Mariusz Lewandowski, Jacek Krzynówek - Euzebiusz Smolarek (66-Tomasz Zahorski), Artur Wichniarek (46-Maciej Żurawski)
Czechy: Petr Cech - Zdenek Pospech, Zdenek Grygera, David Rozehnal, Tomas Ujfalusi (46-Michal Kadlec) - Libor Sionko (76- Stanislav Vlcek), Marek Matejovsky, Jan Polak, Jaroslav Plasil (86- Marek Kulic) - Jan Koller, Milan Baros.
Polska objęła prowadzenie już w szóstej minucie. W sytuacji sam na sam z bramkarzem Chelsea Londyn Petrem Cechem znalazł się Wojciech Łobodziński. Skrzydłowy Zagłębia Lubin zachował zimną krew i skierował piłkę do siatki.
Pięć minut później kopię tej sytuacji stworzył Euzebiusz Smolarek. Napastnik Racingu Santander próbował przerzucić piłkę nad Cechem, jednakże golkiper zdołał ręką obronić strzał.
W 29. minucie Mariusz Lewandowski w perfekcyjny sposób wykończył akcję, w której podaniami wymieniło się kilku podopiecznych Leo Beenhakkera. Jego strzał z linii pola karnego był nie do obrony.
Pięć minut później Czesi mieli najlepszą sytuację w meczu - po faulu Artura Boruca w polu karnym na Milanie Barosu piłkę na 11. metrze ustawił Jan Koller. Najlepszy strzelec drużyny Czech uderzył jednak lekko i Boruc nie miał większych problemów z obroną. Wcześniej bramkarz Celtiku Glasgow nie dał się pokonać Kollerowi po strzale z pięciu metrów.
Po zmianie stron na boisku pojawiło się kilku rezerwowych graczy. Zmienił się również obraz gry - Polacy atakowali sporadycznie i chaotycznie. Ani razu poważnie nie zagrozili rywalom. Z kolei na bramkę Łuksza Fabiańskiego sunęły liczne ataki zdeterminowanych Czechów.
Golkiper Arsenalu Londyn był jednak bezbłędny i nie dał się zaskoczyć po groźnych strzałach Kollera, Libora Sionko oraz Jaroslava Plasila. Dzięki jego postawie Beenhakker mógł się cieszyć z 13. zwycięstwa reprezentacji Polski pod jego wodzą.
Polski zespół po raz pierwszy zagrał w nowych strojach, które zastąpiły dotychczasowe - z rysunkiem huzara na piersi. Tym razem projektanci nie umieścili na koszulkach żadnej specjalnej grafiki. W tych strojach Polacy będą występować w czerwcowych finałach mistrzostw Europy w Austrii i Szwajcarii.
Podobnie jak cztery dni temu w Pafos, tak i w Larnace atmosferę na trybunach tworzyli tylko polscy kibice. Na trybunach stadionu zasiadło ok. tysiąc mieszkających na stałe na Cyprze fanów reprezentacji. Na ogrodzeniu zawisły biało-czerwone flagi z nazwami polskich miast, jak Olsztyna, Bielsko-Białej, Gdyni, Mysłowic czy Łodzi.
Przez cały mecz na stadionie rozbrzmiewały polskie śpiewy. Po golu w szóstej minucie co chwila słychać było "Jeszcze jeden", potem "Polacy gramy u siebie", "Jesteśmy z wami" i "Biało-czerwone to barwy niezwyciężone". Po drugiej bramce w niebo wystrzeliła raca. A po meczu kibice odwdzięczyli piłkarzom się gromkim "Dziękujemy".ab, em, ss, pap