Teraz już agentów nie będzie, bo Sejm zmienił ustawę lustracyjną.
Wszystko to dzięki Samoobronie, która poparła SLD, choć wcześniej nie popierała. A Miller niczego Lepperowi nie obiecał, on tylko o Polsce myśli, nie zaś o niektórych - powiedzmy - kolegach.
Jurek Jaskiernia będzie miał teraz sporo czasu. Miał zostać neo-Janikiem, czyli nowym sekretarzem generalnym SLD, ale że podobno się nie nadaje i taki bardziej bojący jest, to gensekiem będzie Marek Dyduch (albo i Lech Nikolski). Jednak jakaś ciągłość w sojuszu jest: Janik, Jaskiernia, Dyduch (a i Nikolski) - wszyscy mają wąsy. To już wiemy, dlaczego nas nie wzięli (chlip, chlip)...
Do kurtuazyjnej wymiany poglądów doszło między ministrem zdrowia Łapińskim a byłym wiceministrem i doradcą prezydenta Kuszewskim. Ten drugi powiedział, tłumacząc na nasze, że Łapiński chyba na głowę upadł, skoro chce likwidować kasy chorych. Minister odparował, że tylko sprząta po takich jak Kuszewski, którzy nie dość, że bur..., no, powiedzmy - nieporządek po sobie zostawili, to teraz nieźle żyją z wyjaśniania tego bałaganu. Planowany scenariusz kolejnych duserów: Kuszewski przysyła Łapińskiemu wąglika, a ten go zaraża chorobą wściekłych krów.
Są tacy, którzy dowodzą, że te całe kasy i chorzy to tylko pretekst w wymianie ciosów między Aleksandrem Kwaśniewskim a Leszkiem Millerem. Nikt przy zdrowych zmysłach oczywiście w to nie uwierzy, ale ciekawe, że czytelnicy "Trybuny", co do jednego, potępiają doradcę prezydenta. Ba, emerytki podobno strasznie lecą na seksowną bródkę ministra.
Strasznie prawicowa jest ta telewizja publiczna - do takich wniosków dochodzą liderzy SLD i najchętniej pozbyliby się jej szefa. Tym bardziej że chrapkę na jego posadę mają podobno i Aleksandra Jakubowska (bez szans), i Sławomir Zieliński (wiceprezesem zostałby wtedy pewnie młody Iglesias), no i notorycznie chętny do tej roboty Włodzimierz Czarzasty. Ale Robert K. chętnie porządziłby sobie następną kadencję. Jesteśmy za, pod warunkiem że w "Monitorze Wiadomości" będzie więcej Belki i Pola, a Sławek Jeneralski będzie prowadził wszystkie programy informacyjne. Polsat i TVN też mógłby obskoczyć.
Ofiarą podłych knowań padł były senator SLD Witold Graboś, który po tym, jak mu się skończyła kadencja w Krajowej Radzie Radiestezji i Telekinezy (to nie nasze, ale ładne, nie?), nie może roboty znaleźć. I obiecano mu szefa Urzędu Regulacji Telekomunikacji. Tylko że przy gmeraniu nad ustawą, która wywali starego szefa i usadowi Grabosia, parlamentarzyści dopisali, że prezes musi mieć minimum czteroletnie doświadczenie w telekomunikacji lub na poczcie. I Graboś szaleje, by to wykreślić, a senatorowie się śmieją, że prędzej listonosz zostanie prezesem niż Graboś.
O marne 300 tys. zł czepiają się Jerzego Szmajdzińskiego. Tyle kasy minister obrony pożyczył przed wyborami i nie chce powiedzieć od kogo. Za to wiemy na co. Tyle do tej Szwecji lata, że pewnie całą forsę przetracił na karmę dla łosi. A mógł dziadostwo z myśliwca wystrzelać i jeszcze mięso pchnąć na targu.
Jurek Jaskiernia będzie miał teraz sporo czasu. Miał zostać neo-Janikiem, czyli nowym sekretarzem generalnym SLD, ale że podobno się nie nadaje i taki bardziej bojący jest, to gensekiem będzie Marek Dyduch (albo i Lech Nikolski). Jednak jakaś ciągłość w sojuszu jest: Janik, Jaskiernia, Dyduch (a i Nikolski) - wszyscy mają wąsy. To już wiemy, dlaczego nas nie wzięli (chlip, chlip)...
Do kurtuazyjnej wymiany poglądów doszło między ministrem zdrowia Łapińskim a byłym wiceministrem i doradcą prezydenta Kuszewskim. Ten drugi powiedział, tłumacząc na nasze, że Łapiński chyba na głowę upadł, skoro chce likwidować kasy chorych. Minister odparował, że tylko sprząta po takich jak Kuszewski, którzy nie dość, że bur..., no, powiedzmy - nieporządek po sobie zostawili, to teraz nieźle żyją z wyjaśniania tego bałaganu. Planowany scenariusz kolejnych duserów: Kuszewski przysyła Łapińskiemu wąglika, a ten go zaraża chorobą wściekłych krów.
Są tacy, którzy dowodzą, że te całe kasy i chorzy to tylko pretekst w wymianie ciosów między Aleksandrem Kwaśniewskim a Leszkiem Millerem. Nikt przy zdrowych zmysłach oczywiście w to nie uwierzy, ale ciekawe, że czytelnicy "Trybuny", co do jednego, potępiają doradcę prezydenta. Ba, emerytki podobno strasznie lecą na seksowną bródkę ministra.
Strasznie prawicowa jest ta telewizja publiczna - do takich wniosków dochodzą liderzy SLD i najchętniej pozbyliby się jej szefa. Tym bardziej że chrapkę na jego posadę mają podobno i Aleksandra Jakubowska (bez szans), i Sławomir Zieliński (wiceprezesem zostałby wtedy pewnie młody Iglesias), no i notorycznie chętny do tej roboty Włodzimierz Czarzasty. Ale Robert K. chętnie porządziłby sobie następną kadencję. Jesteśmy za, pod warunkiem że w "Monitorze Wiadomości" będzie więcej Belki i Pola, a Sławek Jeneralski będzie prowadził wszystkie programy informacyjne. Polsat i TVN też mógłby obskoczyć.
Ofiarą podłych knowań padł były senator SLD Witold Graboś, który po tym, jak mu się skończyła kadencja w Krajowej Radzie Radiestezji i Telekinezy (to nie nasze, ale ładne, nie?), nie może roboty znaleźć. I obiecano mu szefa Urzędu Regulacji Telekomunikacji. Tylko że przy gmeraniu nad ustawą, która wywali starego szefa i usadowi Grabosia, parlamentarzyści dopisali, że prezes musi mieć minimum czteroletnie doświadczenie w telekomunikacji lub na poczcie. I Graboś szaleje, by to wykreślić, a senatorowie się śmieją, że prędzej listonosz zostanie prezesem niż Graboś.
O marne 300 tys. zł czepiają się Jerzego Szmajdzińskiego. Tyle kasy minister obrony pożyczył przed wyborami i nie chce powiedzieć od kogo. Za to wiemy na co. Tyle do tej Szwecji lata, że pewnie całą forsę przetracił na karmę dla łosi. A mógł dziadostwo z myśliwca wystrzelać i jeszcze mięso pchnąć na targu.
Więcej możesz przeczytać w 8/2002 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.