Takie uderzenie miałoby stanowić odpowiedź Izraela na poważne zranienie w sobotę dwóch braci w wieku 8 i 19 lat, mieszkających w przygranicznym, izraelskim mieście Sderot, ostrzelanym ponownie przez Palestyńczyków pociskami rakietowymi. Jeden z chłopców utracił nogę.
"Powinniśmy zająć okolice Gazy i zetrzeć te tereny z mapy świata" - postulował minister spraw wewnętrznych Meir Szeetrit, zastrzegając jednak, że wcześniej Izrael powinien ostrzec cywilów, by opuścili atakowane tereny, skąd palestyńskie bojówki prowadzą ostrzał rakietowy Izraela.
Inny izraelski minister - odpowiedzialny za budownictwo mieszkaniowe Zeew Boim w rozmowie z dziennikarzem wojskowej rozgłośni radiowej opowiedział się w niedzielę rano za fizyczną likwidacją przywódcw Hamasu na czele z b. premierem Autonomii Ismailem Hanije. "Na wojnie jak na wojnie - z Gazą by być zrozumianym należy rozmawiać językiem bardziej wojennym" - oświadczył Boim. Dodał, iż jest zdania, że "trzeba zaatakować głowę węża - przede wszystkim zaś Hanije i jego współpracowników".
W ramach akcji odwetowych, w nocy z soboty na niedzielę lotnictwo izraelskie przeprowadziło serię ataków z powietrza na cele w Strefie Gazy, zabijając bojownika rządzącego w Strefie ruchu Hamas i raniąc około dziesięciu innych osób. Rakiety izraelskie wyrządziły też poważne szkody materialne w budynkach na terenie Strefy.pap, em