Putin sformułował tę groźbę na swojej dorocznej konferencji prasowej na Kremlu. Było to jego ostatnie takie spotkanie z dziennikarzami w charakterze szefa państwa. Obiecał jednak, że jako premier też będzie otwarty na kontakty z mediami.
Prezydent ocenił, że rozmieszczenie elementów tarczy antyrakietowej USA w Polsce i Czechach zagrozi bezpieczeństwu narodowemu Rosji, a także obniży poziom bezpieczeństwa w Europie.
"Nasz sztab generalny, nasi eksperci uważają, że system ten zagraża bezpieczeństwu narodowemu Rosji. Jeśli się pojawi, będziemy musieli adekwatnie na niego zareagować" - zapowiedział.
"Zapewne zmuszeni będziemy wycelować część naszych systemów rakietowych na te obiekty, które będą nam zagrażać" - sprecyzował.
Putin podkreślił, że "Rosja prosi, aby nie instalować elementów amerykańskiej tarczy w Europie". "Jednak nikt nas nie słyszy. Dlatego z góry ostrzegamy: jeśli poczynicie ten krok, to my zareagujemy tak i tak" - podkreślił.
Gospodarz Kremla zapowiedział, że Moskwa będzie musiała skierować swoje rakiety także na Ukrainę, jeśli na jej terytorium pojawią się elementy tarczy USA lub bazy NATO, co tez zagrozi bezpieczeństwu narodowemu Rosji.
Putin zastrzegł wszelako, że Rosja nie przekieruje swoich rakiet w stronę jakiegokolwiek państwa bez "skrajnej konieczności". Zadeklarował też, że Moskwa nie planuje żadnego konfliktu z Zachodem, i wyraził nadzieję, że nigdy do niego nie dojdzie.
Czwartkowa konferencja prasowa rosyjskiego prezydenta była rekordowa pod każdym względem. Trwała 4 godziny i 40 minut. Putin odpowiedział na pytania 80 dziennikarzy. A na spotkanie akredytowało się 1364 przedstawicieli mediów, z tego ok. 200 z zagranicy.
Najwięcej pytań dotyczyło spraw wewnętrznych Rosji. Tylko około jednej czwartej - polityki zagranicznej. Prezydentowi często zadawano pytania natury osobistej.
Putin potwierdził, że jeśli jego protegowany Dmitrij Miedwiediew w marcu zostanie prezydentem i poprosi go o sformowanie nowego rządu, to on podejmie się tej misji. Wyznał też, że liczy na to, iż premierem będzie mu dane być tak długo, jak długo Miedwiediew będzie stać na czele państwa.
Zapytany przez TVP, jak się ułożą stosunki między Rosją i Polską w wypadku rozmieszczenia elementów tarczy antyrakietowej USA na polskim terytorium, rosyjski prezydent odparł, że Moskwa nie zachowuje się agresywnie.
"Rosja nie odwołuje się do trudnych stronic historii naszych dwustronnych stosunków. Rosja uważa, że trzeba spoglądać w przyszłość, opierając się na tym wszystkim, co w naszych relacjach było dobre. Wówczas skazani będziemy na sukces" -oznajmił.
Putin powiedział też, że "Rosja nie poczyniła ani jednego kroku, który miałby na celu skomplikowanie stosunków z Polską". "Owszem, postanowiliśmy ułożyć gazociąg po dnie Morza Bałtyckiego. Nie rozumiem jednak, jak tym mogliśmy urazić Polskę" - dodał.
Prezydent podkreślił, że Rosja chce sprzedawać swój gaz odbiorcom europejskim. "Jeden system przesyłowy zbudowaliśmy na terytorium Polski. Uczyniliśmy to wspólnie. W terminie regulujemy opłaty za tranzyt. Zaopatrujemy Polskę w potrzebne jej nośniki energii bez żadnych ograniczeń. Nigdy nie było żadnych zakłóceń" - oświadczył.
"Co więcej, w poprzednich latach - zgodnie z zasadą +take or pay+, czyli +bierz lub płać+ - nasi polscy partnerzy nie byli w stanie odebrać całości zakontraktowanego gazu. Gazprom - teoretycznie - miał prawo zastosować jakieś sankcje. Odstąpiliśmy od tego. Wyszliśmy z tej sytuacji, nie wprowadzając jakichkolwiek ograniczeń. Również w przyszłości nie zamierzamy niczego ograniczać" - zaznaczył Putin.
"Powinniśmy jednak dywersyfikować dostawy nośników energii do podstawowych odbiorców. Co w tym złego? Co w tym antypolskiego? Dlaczego taka jest reakcja (Polski)?" - zapytał.
Gospodarz Kremla uznał również, że kwestia importu mięsa z Polski do Rosji, to "problem nie rosyjsko-polski, a nawet nie rosyjsko- unijny". "Można się kłócić, ale można też usiąść do stołu rozmów, przedyskutować problem, zrozumieć motywy drugiej strony i uwzględnić interesy partnera" - zauważył.
"Polska może być orędownikiem naszych wspólnych interesów w strukturach europejskich. Nie powinniśmy się kłócić z Polską. Powinniśmy połączyć wysiłki dla obrony naszych interesów wobec bogatych państw" - oświadczył.
Rosyjski prezydent podkreślił, jego dialog z Donaldem Tuskiem podczas zeszłotygodniowej wizyty polskiego premiera w Moskwie był bardzo konstruktywny i rzeczowy. "Bardzo liczę na to, że tak będzie też w przyszłości" - powiedział.
Przywołując dalej plany ulokowania w Polsce amerykańskich antyrakiet, Putin zauważył, iż "ma wrażenie, że ktoś specjalnie rozpala antyrosyjskie nastroje (w Polsce), aby stworzyć moralno- polityczny klimat dla zainstalowania tych systemów".
"Rozmawiałem o tym z premierem Polski. Mogę powtórzyć to, co już powiedziałem na początku naszego dzisiejszego spotkania. Jeśli na terytorium Polski zostaną rozmieszczone takie systemy lub zostanie podjęta próba zneutralizowania za ich pomocą naszego potencjału rakietowo-jądrowego, to doprowadzi to do absolutnego naruszenia strategicznej równowagi w świecie i będzie zagrażać naszemu bezpieczeństwu narodowemu" - oświadczył gospodarz Kremla.
"Zmuszeni będziemy wówczas podjąć jakieś kontrposunięcia, w tym - niewykluczone - wycelować część naszych uderzeniowych systemów rakietowych na te obiekty, które, w naszym odczuciu, będą nam zagrażać" - dodał Putin.
Gospodarz Kremla podkreślił, że "Rosja nie chciałaby tego robić". "Czy zaszkodzi to rozwojowi naszych stosunków w innych dziedzinach? Myślę, że w zasadzie nie, jednak poziom bezpieczeństwa w Europie zostanie obniżony. Szczerze mówiąc, nie wiem, w jakim celu" - zauważył.
Prezydent Rosji oświadczył również, że spodziewa się pozytywnego dialogu ze USA bez względu na to, kto zostanie następnym amerykańskim prezydentem.
Poproszony o odniesienie się do uwagi kandydatki na prezydenta Stanów Zjednoczonych Hillary Clinton, iż on jako były pułkownik KGB z definicji nie może mieć duszy, Putin odparł, że polityk przede wszystkim powinien mieć głowę.
"Niemoralnym i bezprawnym" nazwał Putin poparcie dla ewentualnego jednostronnego ogłoszenia niepodległości przez Kosowo. Zapowiedział, że kwestię tę Rosja poruszy na forum Rady Bezpieczeństwa ONZ. Popierających jednostronne ogłoszenie niepodległości Kosowa skrytykował za stosowanie podwójnych standardów.
Jako "niewłaściwą, głupią i nieprofesjonalną" określił politykę państw usiłujących stworzyć szlaki przesyłu energii z pominięciem Rosji. Wyraził przy tym zdziwienie, że państwa Zachodu boją się wzrostu energetycznego znaczenia rosyjskiego monopolisty gazowego Gazpromu. Jak podkreślił, wzrost ten gwarantuje dostawy do zachodnich odbiorców.
Rosyjski prezydent wyraził zadowolenie z ośmiu lat pracy na stanowisku szefa państwa. "Nie mam się czego wstydzić przed obywatelami, którzy dwa razy wybierali mnie na prezydenta Rosji. Przez te osiem lat harowałem jak niewolnik na galerach. Czyniłem to od rana do nocy, z pełnym zaangażowaniem" - powiedział.
Polemizując ze swoimi krytykami na Zachodzie, poradził im, by lepiej "uczyli swoje żony kapuśniak gotować".
Optymistycznie, jak wynika z jego wypowiedzi, patrzy też w przyszłość, gdy po wyborach prezydenckich 2 marca będzie zapewne jako premier dzielić władzę z wyznaczonym przez siebie następcą, pierwszym wicepremierem Miedwiediewem. Putin uchylił się jednak od odpowiedzi na pytanie, czy wywiesi jego portret w swoim gabinecie.
Objaśniając swe poparcie dla kandydata na swojego następcę, wspomniał o "osobistej chemii" między sobą a Miedwiediewem. "Po prostu mu wierzę. Mam do niego zaufanie" - powiedział Putin. Wyraził przekonanie, że Miedwiediew będzie kontynuował jego politykę.
Jako brednie zdementował sugestie, jakoby podczas ośmiu lat prezydentury zgromadził wielką fortunę. "Jestem najbogatszym człowiekiem na świecie, bo Rosjanie dwukrotnie powierzyli mi kierowanie takim wielkim państwem jak Rosja" - powiedział.
Na zakończenie konferencji Putin podziękował dziennikarzom za wspólną pracę w ciągu minionych ośmiu lat.
pap, ss, ab