Polskie autorytety to ludzie przedwojennej generacji
Właśnie nabyłem, nie licząc się z finansowymi kłopotami emeryta, tom korespondencji z lat 1952-1998 pomiędzy Janem Nowakiem-Jeziorańskim i Jerzym Giedroyciem. Wydało je Towarzystwo Przyjaciół Ossolineum we Wrocławiu. Miejsce publikacji jest wiele mówiące, bo właśnie w nadodrzańskim grodzie kurier z Warszawy (a potem z Waszyngtonu) zdeponował swoje osobiste archiwa. Jan Nowak jest osobą tak publiczną, że jego osobiste archiwa też są publiczne. Dzięki temu ujawnione zostały skierowane do niego listy redaktora naczelnego paryskiej "Kultury", nieżyjącego już Jerzego Giedroycia. Stali się oni w okresie powojennym instytucjami o wielkim autorytecie w kraju i po części wśród emigracji. Polska sekcja Radia Wolna Europa i paryska "Kultura" kosztowały prawdopodobnie PRL bajońskie sumy, zważywszy na bezustanne zagłuszanie RWE i nieustanną walkę propagandową z małą willą w Maisons-Laffitte. Nie dano im rady. Totalitarna paranoja.Nie jestem pewien, czy czytelnicy młodsi ode mnie mogą być w takim stopniu jak osoby z mego pokolenia zainteresowani tą książką. Dla wielu może być ona niezrozumiała, bo nawiązuje do wydarzeń nie znanych młodzieży. Jeśli ktoś urodził się w 1982 r. i nie pamięta nawet wojny jaruzelskiej, nie może wiele wiedzieć o ucieczce Józefa Światły, jednego z filarów Urzędu Bezpieczeństwa lat 40. i 50. Światło ujawniał potem w RWE przestępstwa "ludowej władzy". Przyczyniło się to m.in. do przełomu politycznego i dojścia do władzy Wiesława Gomułki. I tu natrafiam na temat felietonu, którym jest genealogia powojennych i obecnych polskich autorytetów. W znakomitej większości wywodzą się one z pokolenia przedwojennego, tak jak Giedroyc i Jeziorański. Dodajmy do nich Władysława Bartoszewskiego, Jerzego Turowicza, zmarłego redaktora "Tygodnika Powszechnego", oraz śp. Kisiela. Ogólnohumanistyczny etos Polaków kształtował jeszcze po wojnie wśród inteligencji prof. Tadeusz Kotarbiński, o którym mawiano: "Co prawda nie lubił Pana Boga, ale Pan Bóg na pewno lubił Kotarbińskiego". Zastąpił go poniekąd prof. Leszek Kołakowski i śp. ks. Józef Tischner. Dodajmy do nich pisarzy: Czesława Miłosza, Gustawa Herlinga-Grudzińskiego, Zbigniewa Herberta, Jana Józefa Szczepańskiego, autora kodeksu etycznego świeckiego intelektualisty "Przed nieznanym trybunałem". Aktorzy - sami Państwo sobie dopowiedzcie. Wajda! Jak widać autorytet mają zarówno żywi, jak i umarli. To jest zgodne z duchem historii przez duże H.
Pewnie jestem stronniczy, ale to nie szkodzi. Może kogoś pobudzę do zastanowienia, jakie są jego autorytety. Nie bądźmy jak dzieci, mimo iż niektórzy twierdzą, że prowincjonalizm jest charakterystyczną cechą polskiej umysłowości. Zaliczyć można do tej formacji niby-poważnych działaczy ludowych i kościelnych, którzy stolicę UE pogardliwie nazywają "brukselką". Gdyby przeczytali listy Nowaka z Giedroyciem, w sporej mierze dotyczącą walki o zrozumienie "sprawy polskiej" na Zachodzie, pewnie by spokornieli. W końcu to starego Wałęsę poproszono jako jedynego Europejczyka do Salt Lake City, by niósł i na maszt wciągał olimpijską flagę.
Pewnie jestem stronniczy, ale to nie szkodzi. Może kogoś pobudzę do zastanowienia, jakie są jego autorytety. Nie bądźmy jak dzieci, mimo iż niektórzy twierdzą, że prowincjonalizm jest charakterystyczną cechą polskiej umysłowości. Zaliczyć można do tej formacji niby-poważnych działaczy ludowych i kościelnych, którzy stolicę UE pogardliwie nazywają "brukselką". Gdyby przeczytali listy Nowaka z Giedroyciem, w sporej mierze dotyczącą walki o zrozumienie "sprawy polskiej" na Zachodzie, pewnie by spokornieli. W końcu to starego Wałęsę poproszono jako jedynego Europejczyka do Salt Lake City, by niósł i na maszt wciągał olimpijską flagę.
Więcej możesz przeczytać w 8/2002 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.