Od rana na lotnisku w Świdwinie zbierali się mieszkańcy miasta, by oddać ostatni hołd zmarłym lotnikom. Półtorej godziny przed mszą żałobną wystawiono w hangarze, w którym odbywały się uroczystości, trumny z ciałami żołnierzy. Na każdej położono flagę polską, czapkę lotnika i czerwoną różę. Przed katafalkami stały portrety zmarłych oraz wieńce w kształcie biało-czerwonej lotniczej szachownicy.
Mszę koncelebrowali m.in. abp Leszek Sławoj Głódź, biskup polowy WP Tadeusz Płoski oraz biskup koszalińsko-kołobrzeski Edward Dajczak. Byli też kapelani ordynariatu polowego innych wyznań. Mszy asystowała Kompania Reprezentacyjna WP.
"Lotnictwo to braterstwo" - mówił podczas mszy żałobnej biskup polowy WP Tadeusz Płoski, który apelował, by nie pozostawić rodzin lotników samych. "Tylko bratu można zaufać w takim stopniu, w jakim ufają sobie lotnicy. (...) Braterstwo to obowiązek ludzi prawych; to zadanie dla tych, którzy łakną i pragną sprawiedliwości" - powiedział bp Płoski.
"Zanieśmy nasze braterstwo z braćmi lotnikami, których dzisiaj żegnamy, do naszych lotniczych, polskich garnizonów, gdziekolwiek one są: w kraju i za granicą. Niech świadczy ono, że ich tragiczna śmierć wzmocniła nas w duchu solidarności ze zmarłymi i ich rodzinami" - dodał. "Postanówmy sobie w sercu, że nie zapomnimy, nie pozwolimy, aby oni (bliscy lotników-PAP) pozostali sami w swym bólu " - zaapelował.
Biskup mówił, że choć niełatwo jest pogodzić się z tragiczną śmiercią lotników, to każda śmierć ludzka jest katechezą - czegoś uczy i coś uświadamia.
Kondolencje rodzinom żołnierzy przesłał papież Benedykt XVI. Telegram odczytano podczas mszy. Ojciec Święty zapewnił, że w modlitwie poleca Bogu "wszystkich, którzy z bolesnym sercem przeżywają śmierć swoich ukochanych mężów, ojców, dowódców, przyjaciół, najbliższych i współpracowników".
Przedstawiciele najwyższych władz podkreślali ogromną stratę, jaką poniosło polskie lotnictwo; zapewniali o współczuciu dla rodzin lotników.
"Spotkało nas wszystkich wielkie nieszczęście. Zginęło 20 oficerów naszej armii, oficerów lotnictwa, członków elity tej armii, kwiat oficerów" - mówił prezydent Lech Kaczyński. "W warunkach pokoju zdarzyła się największa katastrofa w historii polskiego lotnictwa wojskowego. Tych faktów nikt już nie odwróci, ale pamięć pozostanie na zawsze. Nie tylko w rodzinach, ale wśród wszystkich oficerów i żołnierzy polskiego lotnictwa, we wszystkich władzach Rzeczypospolitej, w narodzie" - zapewnił prezydent.
W podobnym tonie wypowiadał się szef rządu Donald Tusk. Podkreślił, że "Rzeczpospolita będzie zawsze pamiętać o lotnikach". Zwracając się do rodzin żołnierzy premier powiedział, że "ci, którzy tragicznie zginęli, ciągle są". "Są, jak na lotników przystało, gdzieś w przestworzach, po to żeby dalej czuwać nad wami, czuwać nad bezpieczeństwem Rzeczypospolitej" - dodał. Kiedyś - zaznaczył - wszyscy się spotkamy, by podziękować im jeszcze raz za tę służbę.
Minister obrony narodowej Bogdan Klich zapewniał, że to, czego dokonali lotnicy, pozostanie w pamięci, a ich służba dla następców będzie wzorem poświęcenia i odwagi.
"Byli asami sił powietrznych, znakomitymi żołnierzami i wybitnymi specjalistami; ludźmi oddanymi służbie i swojej pracy; spadkobiercami wielkiej polskiej tradycji" - mówił szef MON. "Nie ma takich słów, którymi można by wyrazić to, co towarzyszy nam po katastrofie - szok, ból i uczucie niedowierzania, jakie czujemy po śmierci aż 20 lotników, którzy tak wiele mieli jeszcze do zrobienia" - dodał Klich.
Dowódca Sił Powietrznych gen. Andrzej Błasik podkreślał, że polskie lotnictwo "pogrążone jest w smutku i żałobie, a największy ból i żal dotknął rodziny poległych lotników: żony, dzieci, rodziców i rodzeństwo".
"Okrutna śmierć porwała lotników wielkiej miary. Byli oni niekwestionowanymi autorytetami, kolegami i przyjaciółmi. Byli ludźmi wielkiego ducha i serca. (...) Wasze dokonania nigdy nie będą zapomniane. (...) Wasza nieobecność będzie długo odczuwana wśród lotniczej braci" - mówił dowódca SP.
Po mszy prezydent Kaczyński przekazał rodzinom lotników nadane odznaczenia.
Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski pośmiertnie został odznaczony gen. dyw. Andrzej Andrzejewski. Lotniczym Krzyżem Zasługi odznaczono pośmiertnie pozostałych tragicznie zmarłych lotników: chor. Janusza Adamczyka, płka Zdzisława Cieślika, ppłka Piotra Firlingera, ppłka Jarosława Haładusa, ppłka Grzegorza Jułgę, płka Zbigniewa Książka, kpt. Roberta Kuźmę, gen. bryg. Dariusza Maciąga, ppłka Roberta Maja, płka Wojciecha Maniewskiego, ppłka Dariusza Pawlaka, gen. bryg. Jerzego Piłata, ppłka Krzysztofa Smołuchę, kpt. Michała Smyczyńskiego, mjra Grzegorza Stepaniuka, mjra Karola Szmigiela, ppłka Mirosława Wilczyńskiego, mjra Pawła Zdunka oraz mjra Leszka Ziemskiego.
Na zakończenie uroczystości oddano salwy honorowe i odegrano "Marsz Lotników". Przelot czterech samolotów SU 22 nad konduktem odwołano z powodu złych warunków atmosferycznych.
Ciała zmarłych lotników z jednostek bardziej oddalonych od Świdwina jeszcze w poniedziałek będą przetransportowane samolotami wojskowymi do miast, w których żołnierze będą pochowani. Prosto z lotniska karawanami przetransportowano na cmentarz w Świdwinie ciała płka Zbigniewa Książka oraz ppłka Piotra Firlingera, których pogrzeby zaplanowano tego samego dnia.
Pozostałe pochówki zaplanowano w najbliższych dniach m.in. w Mirosławcu, Pile, Koszalinie, Kołobrzegu, Warszawie, Łodzi, Krakowie.
CASA C-295 M z 13. Eskadry Lotnictwa Transportowego w Krakowie rozbiła się 23 stycznia w czasie podchodzenia do lądowania w 12. Bazie Lotniczej w okolicach Mirosławca. Maszyna spadła na zalesiony teren poza jednostką, ok. 800 metrów od pasa startowego. Na jej pokładzie znajdowało się 16 wysokiej rangi oficerów Sił Powietrznych i 4 członków załogi. Wszyscy zginęli na miejscu. Trwa ustalenie przyczyn katastrofy.ab, ss, pap