Również w środę ma przyjechać do Warszawy szef unijnej dyplomacji Javier Solana, który we wtorek po południu przyleciał do Prisztiny. Solana spotka się w Warszawie z prezydentem, premierem i ministrem spraw zagranicznych Radosławem Sikorskim. Na wtorkowym posiedzeniu rząd przyjął informację Sikorskiego na temat procesu uznawania niepodległości Kosowa.
Sikorski podkreślił po posiedzeniu rządu, że Polska uważa kwestię Kosowa za sprawę "sui generis" - tzn. jako przypadek, który nie powinien być precedensem dla innych regionów. Argumentował, że Kosowo od wielu lat jest pod zarządem międzynarodowym na podstawie uchwały Rady Bezpieczeństwa ONZ. "To jest przypadek, który nie ma miejsca nigdzie indziej w Europie (....), stąd uważamy, że uznanie niepodległości Kosowa nie powinno tworzyć precedensu" - mówił szef MSZ.
"Polska nie chce być ani w awangardzie procesu (decyzji w sprawie niepodległości Kosowa - PAP), ani też go nadmiernie opóźniać. Ale chcemy, aby Polska była w głównym nurcie polityki europejskiej w tej sprawie" - powiedział Sikorski.
Minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow ostrzegł we wtorkowej rozmowie telefonicznej sekretarz stanu USA Condoleezzę Rice, że proklamowanie niepodległości przez Kosowo będzie miało niebezpieczne następstwa dla międzynarodowej stabilności. Pierwszy wicepremier Rosji Siergiej Iwanow oświadczył, że uznanie niepodległości Kosowa zburzy międzynarodowy ład prawny i wywoła reakcję łańcuchową. MSZ Rosji poinformowało z kolei, że "jednostronne działania Prisztiny związane z proklamowaniem niepodległości są nie do przyjęcia".
Premier Donald Tusk oświadczył na konferencji prasowej, że Polska nie podziela stanowiska krajów, które "albo ze względu na bardzo bliskie związki z Rosją, która ma tutaj jednoznaczne stanowisko, albo ze względu na własne problemy etniczne, są zdystansowane do projektu niepodległości Kosowa". "Polska nie ma ani takich problemów etnicznych, Polska nie ma też zamiaru realizować interesów czy stanowisk rosyjskich tu, w środku Europy" - powiedział Tusk.
Zdaniem marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego (PO), należy uznać niepodległość Kosowa, gdyż "nikt nie ma lepszego rozwiązania" kwestii Bałkanów. "Jednocześnie trzeba zabiegać, aby Unia Europejska, jako całość, sprawowała szczególną kuratelę nad Kosowem i nad procesem godzenia się Serbów z niewątpliwie dramatyczną dla nich sytuacją" - mówił Komorowski dziennikarzom w Sejmie.
Dopytywany, jak szybko Polska powinna zaakceptować niepodległość nowego państwa, marszałek powiedział, że nasz kraj "nie ma powodu, aby być w szpicy idącej przed główną orkiestrą europejską, ale też nie ma powodu, aby być maruderem, który zajmie stanowisko takie jakie będzie przeważało w ramach UE".
Prezes PiS Jarosław Kaczyński powiedział, że "nasi sojusznicy z krajów, które są położone na wschód od Polski zwracali się do nas, żeby tu wykazać pewną powściągliwość, bo ich interesy(...)są zagrożone".
J.Kaczyński podkreślił, że nie ma "nic przeciwko temu, żeby Albańczycy żyli tak jak chcą", ale - jak mówił - to jest kwestia, która może - choć nie musi - uruchomić "procesy naprawdę niebezpieczne". "A nasze związki z takimi państwami jak Ukraina, Gruzja, państwa nadbałtyckie to są związki mające i charakter historyczny, i bardzo ważne geopolitycznie, i w nieco może odleglejszym okresie(...) - ekonomiczne" - mówił, wyjaśniając, że przede wszystkim chodzi tutaj o dostawy ropy naftowej, a kiedyś w przyszłości może także i gazu.
Sekretarz generalny SLD Grzegorz Napieralski podkreślił z kolei, że w "tak ważnej i delikatnej" sprawie jak Kosowo musi powstać jednoznaczne stanowisko Unii Europejskiej. Dodał, że Polska powinna bez pośpiechu zająć stanowisko.pap, ss