Sikorski na środowej konferencji podsumowującej prace MSZ w pierwszych trzech miesiącach, podkreślił, że jego filozofia jako szefa resortu SZ sprowadzała się do tego, by "wyrwać Polskę z quasi izolacji międzynarodowej, w której była poprzednio".
"Aby Polska już nie funkcjonowała jako dziecko specjalnej troski w strukturach europejskich, tylko zajęła naturalne miejsce jednego z sześciu najważniejszych państw Unii Europejskiej, które z racji naszej wielkości, naszej dynamiki, nam się naturalnie należy" - podkreślił Sikorski.
Jak dodał, taka filozofia polityki zagranicznej jest powiązana z jego osobistą definicją patriotyzmu, który polega "nie na tym, aby jak najgłośniej i najczęściej mówić o polskich interesach, ale, aby je jak najskuteczniej, także w porozumieniu z innymi, realizować".
Szef MSZ podkreślił, że polski interes nie zawsze musi być realizowany w "atmosferze awantury", a "polityka zagraniczna nie jest darwinowską walką o przetrwanie".
"Nie uważam, aby każde wspólne zwycięstwo, na przykład UE, było koniecznie naszą stratą, wręcz przeciwnie. Wiele dla Polski można zrobić razem z naszymi sąsiadami, sojusznikami, partnerami" - oświadczył Sikorski. Jak podkreślił, większość polskich interesów pozostaje niezmienna, ale - jak zaznaczył - można je lepiej lub gorzej realizować.
Mówiąc o "odmrożeniu" stosunków z Rosją zaznaczył, że w relacjach polsko-rosyjskich mieliśmy do czynienia z szeregiem "gestów dobrej woli". W tym kontekście powiedział m.in. o niedawnej wizycie premiera Donalda Tuska w Moskwie oraz o zniesieniu rosyjskiego embarga na import polskiego mięsa, a także częściowo na produkty roślinne.
W ocenie Sikorskiego, wizyta Tuska w Moskwie była udana. Jednocześnie podkreślił, że "polskie społeczeństwo czekało na normalizację stosunków polsko-rosyjskich". Co - jak mówił szef MSZ - nie oznacza, że na wszystko Polska się zgodzi, ale oznacza, iż "odzyskaliśmy zdolność do prowadzenia negocjacji".
Pytany o kwestie szczegółowe dotyczące żeglugi na Zalewie Wiślanym czy dostaw ropy do rafinerii w Możejkach odparł, że obie te sprawy zależą od strony rosyjskiej. Jak poinformował, "odbiera pewne jeszcze nieformalne sygnały", że strona rosyjska konstruktywnie myśli o postępie w kwestii żeglugi na Zalewie Wiślanym. W ocenie Sikorskiego, byłoby to "zachęcającym gestem" do rozwoju dalszych stosunków.
Szef MSZ ocenił, że jego wizyta w Stanach Zjednoczonych "posunęła nas naprzód" w negocjacjach na temat umieszczenia w Polsce elementów amerykańskiej tarczy antyrakietowej. "Stany Zjednoczone przyjęły zasadę, że ewentualnej umowie o tarczy antyrakietowej będzie towarzyszył pakiet (...), że Stanom Zjednoczonym zależy na unowocześnieniu wojska polskiego" - - powiedział minister.
Jak dodał, Polska "będzie się tego trzymać", gdyż potrzebuje "namacalnych dowodów, że Stany Zjednoczone są zainteresowane naszym bezpieczeństwem".
Sikorski zaznaczył też, że pierwszym aktem międzynarodowym, jaki podpisał jako szef polskiej dyplomacji była umowa z Ukrainą o ułatwieniach w ruchu wizowym. "Od poprzedniego rządu słyszeliśmy tyle o strategicznych stosunkach z Ukrainą, a zastałem pustą szafę, jeśli chodzi o umowę o małym ruchu granicznym" - stwierdził minister.
Poinformował, że umowa o małym ruchu granicznym - która ma ułatwić przekraczanie granicy Ukraińcom mieszkającym w strefie przygranicznej - jest już przygotowana i pozostały jedynie "bardzo drobne kwestie do wynegocjowania". Sikorski zapowiedział, że umowa będzie gotowa do podpisania w ciągu kilku tygodni.
"To jest od początku do końca zasługa pierwszych 100 dni rządu PO i PSL" - oświadczył.
Szef MSZ odpowiadając na pytanie dotyczące stosunków polsko- niemieckich powiedział, że planowany jest wspólny podręcznik do historii. Jak dodał, "będzie on pełen miejsc, w których będziemy mieli odrębne interpretacje historii", ale już sam fakt, iż powstanie, pozwoli historykom na porównanie stanowisk, a "być wielu Niemców po raz pierwszy z takiego podręcznika dowie się o podstawowych faktach z naszej historii".
Sikorski powiedział także, że był pierwszym szefem MSZ, który odwiedził Kanadę i "ma nadzieję, że jeszcze w tym roku będzie z tego ciekawe pokłosie". Polska chciałaby zniesienia wiz do tego kraju.
Szef MSZ pytany, jak długo potrwa ratyfikacja Traktatu Lizbońskiego odparł, że teraz zależy to od parlamentu i prezydenta. Zaznaczył, że na ratifikację Traktatu zgadza się także opozycja.
"Sądzę, że mamy większość 2/3 w obu izbach parlamentu" - ocenił Sikorski. Jak dodał, "ktoś może próbować zażądać referendum", "ale wątpi, aby było na to przyzwolenie" i sam także nie widzi takiej potrzeby. Poinformował, że wie, iż marszałek Sejmu Bronisław Komorowski chce nad ratyfikacją Traktatu pracować bez zbędnej zwłoki. "To jest perspektywa bardziej tygodni, niż wielu miesięcy" - mówił szef MSZ.
Sikorski podkreślił także, że ministerstwo modernizuje i podnosi poziom polskiej służby dyplomatycznej. "Likwidujemy taką nieformalną i bardzo szkodliwą dla resortu instytucję +zamrażarki kadrowej+, to znaczy sytuacji, w której niechciani dyplomaci z niewiadomych powodów byli odstawiani na bok, płaciło im się pensje, ale nie przyznawało żadnego zakresu obowiązków i żadnej pracy" - powiedział szef MSZ.
Poinformował też, że Polska będzie dostosowywać mapę placówek konsularnych "do mapy interesów i mapy przebywania Polaków za granicą". M.in. ma być zwiększona ilość konsulatów w Wielkiej Brytanii.
Minister podkreślił, że Traktat Lizboński da podstawy do stworzenia służby zewnętrznej UE. Jego zdaniem, jest to wielka szansa na karierę dyplomatyczną dla młodych ludzi. "Serdecznie zapraszam do pracy w MSZ, po to, aby później być delegowanym na jakiś czas do służby w Unii Europejskiej" - powiedział minister.
Sikorski podkreślił, że jego resort podjął prace na rzecz wejścia w życie Karty Polaka. Stwierdził, że rząd "odziedziczył" po poprzednikach ustawę o Karcie Polaka "bez żadnego aparatu wykonawczego, jako goły akt prawny". "Dzięki olbrzymiej intensyfikacji prac, mamy nadzieję, że Karta Polaka wejdzie w życie na czas" - powiedział minister SZ.
Dodał, że w sprawie Karty, rząd prowadzi też rozmowy z władzami białoruskimi, aby jej wprowadzenie powodowało "jak najmniej turbulencji" we wzajemnych relacjach.
Minister spraw zagranicznych nie zgodził się z sugestią, że przedstawiciele Polski złożyli ostatnio wiele wizyt, natomiast mało przyjęliśmy zagranicznych gości. Zaznaczył, że jeszcze w środę będzie rozmawiał z szefem unijnej dyplomacji Javierem Solaną, a w najbliższych dniach będzie gościł sekretarza generalnego NATO Jaapa de Hoop Scheffera. W kwietniu ma przyjechać do Bydgoszczy, rodzinnego miasta Sikorskiego, szef niemieckiej dyplomacji Frank-Walter Steinmeier.
Sikorski dodał, że uzgadniane jest także spotkanie Trójkąta Weimarskiego, którego gospodarzem będzie tym razem Francja. "Zaproponowano kilka terminów w kwietniu" - poinformował.
W ocenie ministra, "Europa przygląda się nowemu rządowi" w Polsce i zdaje się, że "podoba jej się to, co widzi". Jak dodał, MSZ uważał, iż przez pierwsze 100 dni trzeba nawiązać dużo kontaktów, dać poznać się w Europie, po to, żeby "przywrócić normalność" w dyplomacji.
Sikorski podkreślił, że PO dotrzymała zobowiązania wyborczego i podjęła decyzję o zakończeniu misji polskiego kontyngentu wojskowego w Iraku do końca października tego roku. Zwrócił jednocześnie uwagę, że polska ambasada w Iraku pełniła funkcję lokalnej prezydencji UE, a ambasador gen. Edward Pietrzyk, który został ranny w Iraku, okazał niezwykły patriotyzm i poświęcenie w służbie MSZ.
Szef MSZ podsumowując 100 dni przypomniał także o przedłużeniu i wzmocnieniu naszej misji w Afganistanie oraz o rozpoczęciu przygotowań we współpracy z resortami środowiska i gospodarki do organizacji w Poznaniu konferencji ramowej Narodów Zjednoczonych w sprawie zmian klimatycznych.
ab, pap