Według prywatnej telewizji NTV na północy Iraku jest 10 tysięcy tureckich żołnierzy. Stacja dodała, że piechota wkroczyła około 10 kilometrów w głąb terytorium irackiego.
Sztab naczelny w Ankarze precyzował w swym oświadczeniu, że celem operacji jest wyeliminowanie znajdujących się w Iraku baz rebeliantów z Partii Pracujących Kurdystanu (PKK). Natarcie - według niej - wspierają wojska powietrzne.
"Tureckie Siły Zbrojne, które przywiązują dużą uwagę do jedności terytorialnej i stabilności Iraku, powrócą do domu w najkrótszym możliwym czasie, po osiągnięciu swych celów" - podkreśliła armia.
Tymczasem Bagdad - jak poinformował iracki minister spraw zagranicznych Hosziar Zebari - nic nie wie o tureckiej ofensywie. "Do tej pory nie otrzymaliśmy od straży granicznej żadnych informacji o tureckich wojskach przekraczających granicę między państwami" - zaznaczył szef dyplomacji Iraku.
Szef dyplomacji Unii Europejskiej Javier Solana powiedział, że wkroczenie armii tureckiej do północnego Iraku w celu ścigania rebeliantów z PKK nie jest najlepszym sposobem rozwiązania tego problemu.
"Rozumiemy obawy Turcji - zauważył Solana. - Jednak uważamy, że to działanie to nie najlepsza odpowiedź. Integralność terytorialna Iraku jest dla nas bardzo istotna" - powiedział na konferencji prasowej w Słowenii.
Komisja Europejska poinformowała, że uważnie śledzi turecką ofensywę i wezwała Ankarę do unikania "nieproporcjonalnej akcji zbrojnej".
Przedstawiciel amerykańskigo Departamentu Stanu skomentował, że wejście tureckich wojsk do północnego Iraku "to nienajlepsza wiadomość". "Operacja lądowa to zupełnie nowa rzecz" - podkreślił w Brukseli szef wydziału ds. stosunków europejskich i euroazjatyckich Matthew Bryza.
Bryza dodał, że Waszyngton współpracuje z Ankarą zapewniając Turcji informacje wywiadowcze na temat pozycji PKK, co pomaga w dokonywaniu precyzyjnych ataków lotniczych.
Amerykańska armia w Iraku zaznaczyła w tym samym czasie, że Turcja dała gwarancje uczynienia "wszystkiego, co możliwe" w celu uniknięcia ofiar wśród cywilów.
Od kilku miesięcy wojska tureckie wielokrotnie przeprowadzały ataki zarówno z powietrza, jak i na ziemi; ich celem miały być kryjówki tureckich Kurdów, istniejące - zdaniem Ankary - w irackim Kurdystanie. W połowie grudnia armia turecka weszła na kilka kilometrów w głąb Iraku; w trakcie tej operacji doszło do bezpośredniego starcia z bojownikami kurdyjskimi z PKK. W operacjach nigdy jednak nie uczestniczyło aż tylu żołnierzy.
Kurdowie od 1984 roku walczą przeciwko władzy centralnej o autonomię Kurdystanu na południowym wschodzie Turcji. USA, Unia Europejska oraz Turcja uznają PKK za organizację terrorystyczną. Ankara obarcza PKK odpowiedzialnością za śmierć co najmniej 40 tys. ludzi.pap, ss