Tomasz Lis idzie telewizyjnym korytarzem w stronę studia. Potem kłania się publiczności i wita się. Podkreśla, że to dobrze mu znane znane kąty, bo w TVP pracował wiele lat.
Tak zaczął się pierwszy po półrocznej nieobecności w telewizji program Tomasza Lisa. Publicysta zaskoczył przyjmując propozycję prezesa Andrzeja Urbańskiego i wracając na antenę telewizji publicznej, którą jeszcze niedawno ostro atakował za brak obiektywizmu.
Jednak w "Tomasz Lis na żywo" dziennikarz nie zaskoczył. To wciąż te same rozmowy z politykami na tle klaszczącej publiczności. Nawet scenografia w studiu przypominała tę z poprzedniego programu Tomasza Lisa. Podobnie widzowie mogli brać udział w sondzie SMS-owej.
Jedyna nowość to sonda uliczna przeprowadzona wśród przechodniów osobiście przez Lisa. Jeden z pytanych ludzi nawet zdziwił się: "Pan Lis? Do mnie?"
A goście? Najważniejszym był Andrzej Wajda. To był pierwszy rozmówca Lisa. A potem? Były premier Kazimierz Marcinkiewicz, później nagrana rozmowa z prezesem PiS i byłym szefem rządu Jarosławem Kaczyńskim, a na koniec gościem w studiu był marszałek Sejmu Bronisław Komorowski - odnotowuje "Dziennik.pl".
pap, ss