Później, gdy Małkowskiego nie było już na sali, Rada Miasta, jako pracodawca prezydenta, przegłosowała jednogłośnie, że w terminie 7 - 31 marca Małkowski ma wykorzystać zaległy urlop wypoczynkowy za 2007 rok.
Małkowski w oświadczeniu wygłoszonym na początku sesji po raz kolejny zaprzeczył zarzutom o molestowaniu i gwałcie. Powiedział, że od kilku tygodni toczy się kampania "zarzutów, oskarżeń, sądów i wyroków".
"To wszystko ma niespotykany wymiar linczu i napaści na mnie, moją rodzinę i moje otoczenie. Chcę zdementować wszystko to, co czyni ze mnie w samych tylko zarzutach przestępcę. Nie jestem przestępcą, nie wykonałem czynu w kategoriach prawach karnego" - zaznaczył.
Według Małkowskiego, stał się on obiektem "nieprawdopodobnej, bardzo koronkowo ułożonej akcji". Zaznaczył, że nie wie kto jest jej inspiratorem.
Podkreślił, że obroni się, nie będzie kapitulował i wszystkie apele o wzięcie urlopu czy ustąpienie ze stanowiska mają na celu usunięcie go jako człowieka dla wielu niewygodnego.
"Jestem człowiekiem, który bez zaplecza politycznego i towarzyskiego wygrał wybory. Nie zamierzam bez udowodnienia swojej niewinności (...) rezygnować z własnej obrony. (...) Służę miastu bez profitów, układów i tak zwanego podstołowego załatwiania spraw" - powiedział Małkowski.
Dodał, że w środę i czwartek skorzysta z urlopu a kolejnych 16 dni zaległego urlopu wykorzysta do końca marca. Po tym opuścił salę obrad.
Opozycyjny radny PiS Henryk Baczewski powiedział komentując wystąpienie prezydenta, że dymisja Małkowskiego to kwestia honoru i przyzwoitości.
Przedstawiciel Platformy Obywatelskiej - klubu koalicyjnego z prezydenckim, Jan Tandyrak uważa, że pójście na urlop Małkowskiego odbędzie się bez szkody dla miasta.
Z kolei opozycyjny radny klubu Lewicy i Demokratów Wiesław Nałęcz podkreślił, że rada miasta jako pracodawca prezydenta ma obowiązek wysłać Małkowskiego na urlop. Przedstawiciel prezydenckiego klubu "Po prostu Olsztyn" nie zabrał głosu.
Radni klubu PiS mają wpięte w ubranie niebieskie wstążeczki symbolizujące chęć oczyszczenie Olsztyna ze skandalu obyczajowego. Ustawili także przed sobą kartki z żądaniem dymisji Małkowskiego.
List w obronie Małkowskiego do radnych Olsztyna napisali działacze Związku Kombatantów Rzeczpospolitej Polskiej i Byłych Więźniów Politycznych w Olsztynie oraz Światowego Związku żołnierzy Armii Krajowej. List przekazano w środę dziennikarzom.
W liście kombatanci napisali, że są oburzeni i protestują "przeciwko sięganiu przez polityków w walce o władze do spraw życia intymnego swych przeciwników, a tak jest w przypadku ataku na prezydenta Małkowskiego".
"Skłania to nas do zastanowienia się, czy naprawdę żyjemy w państwie prawa, w którym przy rozwiązaniu takich problemów powinna obowiązywać zasada domniemania niewinności. (...)" - napisali kombatanci.
"Potwornym niewybaczalnym postępkiem" nazwali sygnatariusze listu oskarżanie przez media prezydenta Olsztyna jeszcze przed sformułowaniem przez śledczych aktu oskarżenia. Kombatanci ocenili, że taki błąd popełniła opozycja, a także PO, która zerwała koalicję z prezydentem Małkowskim.
List w obronie prezydenta Olsztyna opublikowali we wtorek także olsztyńscy naukowcy i artyści.
Prokuratura Okręgowa w Białymstoku prowadzi śledztwo w sprawie tak zwanej seksafery w olsztyńskim ratuszu. Jak się dowiedziała PAP ze źródeł zbliżonych do śledztwa, pokrzywdzone kobiety składają zeznania, w tym kobieta która miała być zgwałcona. Prokuratura odmawia informacji na temat prowadzonego śledztwa.
W radzie miejskiej Olsztyna rządzi koalicja klubu prezydenta Małkowskiego "Po prostu Olsztyn" z klubem Platformy Obywatelskiej. PO zerwała koalicję tylko z prezydentem a nie z popierającym go klubem.
Małkowski wygrał w 2006 roku wybory na prezydenta Olsztyna w pierwszej turze uzyskując wynik 51 proc.ab, ss, pap