Bramki: Radosław Matusiak (38), Tomasz Zahorski (72). Sędziował: Stanisław Todorow (Bułgaria). Widzów: 4 500.
Polska: Sebastian Przyrowski - Mariusz Pawelec (63-Piotr Kuklis), Adam Kokoszka, Jakub Wawrzyniak, Tomasz Lisowski - Kamil Grosicki (63-Konrad Gołoś), Michał Pazdan, Michał Goliński, Łukasz Garguła (63-Radosław Majewski), Marek Zieńczuk (63-Tomasz Zahorski) - Radosław Matusiak
Estonia: Pavel Londak - Tihhon Sisov (84-Enar Jaager), Taavi Rahn, Alo Barengrub, Andrei Sidorenkov - Ats Purje, Aleksandr Dmitrijev, Konstantin Vassiljev (89-Kaimar Saag), Aivar Anniste (67-Martin Vunk), Tarmo Kink (73-Oliver Konsa) - Viatseslav Zahovaiko (58-Vladimir Voskoboinikov)
Mecz z Estonią był trzecim w ciągu trzech ostatnich miesięcy, w którym Leo Beenhakker dokonał przeglądu najbardziej perspektywicznych, jego zdaniem, piłkarzy z ligi polskiej. Wszystkie trzy jego podopieczni wygrali, nie tracąc bramki (1:0 z Bośnią i Hercegowiną oraz Finlandią, a 2:0 z Estonią)
"Biało-czerwoni" przystąpili do gry z dużym animuszem, mając świadomość, że dla tej grupy piłkarzy to jedna z ostatnich możliwości, by na dłużej wkraść się w łaski holenderskiego selekcjonera. Długo jednak chęci nie szły w parze z umiejętnościami, choć początek był obiecujący.
Już w 50. sekundzie gry, po dośrodkowaniu Michała Golińskiego z rzutu wolnego, piłka, której nie zdołał dotknąć żaden z zawodników w polu karnym, trafiła w słupek.
W 14. minucie po raz pierwszy gościom dał się we znaki firmowy do niedawna duet PGE GKS Bełchatów - Łukasz Garguła wypuścił w bój Radosława Matusiaka, lecz ten, jakby na potwierdzenie opinii, że daleko mu do dyspozycji sprzed wyjazdu za granicę, w sytuacji sam na sam trafił w nogi Pavela Londaka. Siedem minut później estoński bramkarz obronił strzał głową Tomasza Lisowskiego.
Ataki Polaków, przeplatane niedokładnymi podaniami i łatwymi stratami piłki w środku pola, przyniosły oczekiwany efekt w 38. minucie gry - Garguła dośrodkował z rzutu wolnego, a zamykający akcję Matusiak z bliska wepchnął piłkę do bramki.
Początek drugiej połowy to kilka efektownych rajdów jedynego "stranieri" w polskiej kadrze na mecz z Estonią, czyli Kamila Grosickiego ze szwajcarskiego FC Sion. Po jednym z nich "wyłożył" piłkę Matusiakowi, ale gracz krakowskiej Wisły z 10 metrów kopnął wysoko nad bramką.
Raz pogubiła się również polska defensywa i pomylił Sebastian Przyrowski, ale bez konsekwencji, gdyż Konstantin Vassiljev z bliska trafił w słupek.
W 63. minucie Leo Beenhakker dokonał czterech zmian, dając możliwość zaprezentowania umiejętności wszystkim piłkarzom z pola i zostawiając na ławce jedynie rezerwowego bramkarza Bartosza Fabiniaka.
Dziewięć minut po wejściu na boisko akcja rezerwowych przyniosła Polakom drugą bramkę. Z rzutu rożnego dośrodkował Radosław Majewski, a Tomasz Zahorski z kilku metrów pokonał Londaka. To pierwszy gol zawodnika Górnika Zabrze w narodowych barwach.
Ostatnie dziesięć minut Polacy grali w dziesiątkę, gdyż kontuzji nabawił się Radosław Matusiak, a na ławce rezerwowych nie było już zawodników z pola. Mimo to mogli podwyższyć rezultat, ale bramkarz gości obronił uderzenie Michała Golińskiego z rzutu wolnego.
Kolejnym sprawdzianem kadry Beenhakkera będzie spotkanie z najlepszymi obcokrajowcami Orange Ekstraklasy, które 11 marca odbędzie się w Szczecinie.pap, em, ab