15 marca w Indiach może wybuchnąć religijna wojna domowa
Widziałam moją matkę w ogniu, ona cała płonęła - łamiącym się głosem opowiadała reporterowi BBC szesnastoletnia Gayatri Panchal. Dla niej dworzec w Godhrze stał się piekłem na ziemi. Widziała śmierć rodziców i dwóch sióstr. W obrzucanym kamieniami i podpalonym przez islamskich fanatyków ekspresie Sabarmati zginęło prawie sześćdziesięciu Hindusów. To było wypowiedzenie świętej wojny. Tłumy rozjuszonych Hindusów ruszyły do ataku w największym mieście stanu Gudżarat - Ahmadabadzie. W ciągu trzech dni hinduscy fanatycy zabili ponad 300 osób.
Największe od 1993 r. rozruchy ogarnęły kilkanaście miast zachodnich Indii. W Gandhinagarze tłum podpalił biura organizacji muzułmańskich. W Ahmadabadzie podpalano sklepy, atakowano domy muzułmanów. Tłum hinduistów otoczył dzielnicę slumsów, oblewając benzyną i podpalając lepianki muzułmańskich nędzarzy. Żywcem spłonęło co najmniej 50 osób. W ten sam sposób życie straciło kilkudziesięciu mieszkańców poblis-kiej wioski. Wreszcie władze zdecydowały się na wyprowadzenie na ulice wojska. Aresztowano 1200 osób, ale i tak nie udało się całkowicie opanować sytuacji.
- Ten ogień jest w nas! - mówi hinduski działacz z Ahmadabadu - nasza krew się gotuje. Właśnie o "zagotowanie krwi" chodziło zapewne organizatorom zamachu. O zorganizowanie krwawej łaźni na dworcu w Godhrze władze oskarżają fundamentalistyczną organizację islamską Harkat-ul Jehad-e-Islami. Atak na ekspres Sabarmati nie był przypadkowym aktem terroru. Pociąg wracał właś-nie z Ajodhji w stanie Uttar Pradesz na północy kraju. To dziś najbardziej zapalny punkt na mapie Indii. Aktywiści hinduistycznej partii Visha Hindu Parishad (VHP) zgromadzili się tam, aby podjąć decyzję o budowie świątyni w miejscu narodzin Ramy, jednego z najwyższych bogów hinduizmu. Tyle że świątynia ma powstać na miejscu sławnego niegdyś meczetu Babri, który w 1992 r. został zburzony przez hinduskich fanatyków.
W 1984 r. działacze hinduistyczni uznali, że zbudowanie w 1528 r. meczetu było profanacją miejsca kultu Ramy. Zawiązali "komitet wyzwolenia świętego miejsca". Obok działaczy VHP przystąpili do niego także aktywiści partii Bharatiya Janatha (BJP). Pikanterii sprawie dodaje fakt, że ówczesny przywódca komitetu z Ajodhji, Lal Krishana Advani, jest dziś ministrem spraw wewnętrznych. Pierwszy atak na meczet
Babri hinduscy fanatycy przypuścili w 1990 r. Dwa lata poźniej świątynię zburzono do fundamentów. W zamieszkach, które ogarnęły wówczas cały kraj, zginęło ponad dwa tysiące osób.
Problem Ajodhji to jedna z najtrudniejszych łamigłówek politycznych współczesnych Indii. Tym bardziej że konflikt między hinduistami a muzułmanami nakłada się na coraz ostrzejszą konfrontację między Indiami a Pakistanem. Premier Atal Bihari Vajpayee chciałby za wszelką cenę uniknąć zantagonizowania 120-milionowej społeczności islamskiej w Indiach, ale w jego partii - a tym bardziej w koalicyjnych ugrupowaniach hindui-stycznych - nie brak twardogłowych radykałów. Sprawa stała się tak ważna, że premier powołał komórkę zajmującą się wyłącznie problemem Ajodhji. Na jej czele stanął Shartughna Singh, który jako sikh otrzymał zadanie pogodzenia hinduistów i muzułmanów. Zadanie, które na razie wygląda jak mission impossible.
Działacze VHP nie mają zamiaru ustąpić. Wprawdzie w 1990 r. sąd zakazał budowy nowej świątyni, ale dla fundamentalistów nie ma to znaczenia. "Nie czekaliśmy na zgodę sądu, rządu albo partii, żeby zburzyć meczet, więc dlaczego mielibyśmy czekać na pozwolenie zbudowania naszej świątyni" - oświadczył działacz VHP Keshav Chandra Das. W okolicach Ajodhji trwa już zresztą nieformalna "budowa" - rzemieślnicy wytwarzają kolumny, rzeźby i całe elementy konstrukcji.
Przywódcy hinduistycznych radykałów zapowiadają, że hasło do rozpoczęcia prac rzucą 15 marca. Dla islamskich fundamentalistów to rękawica ciśnięta w twarz. Trzy lata temu premier Vajpayee datę zburzenia meczetu Babri nazwał "smutnym dniem w historii Indii". Czy teraz zdoła zapobiec wybuchowi religijnej wojny domowej?
Więcej możesz przeczytać w 10/2002 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.