Spadek notowań PiS z 25 proc. pod koniec stycznia do 16 proc. w końcu lutego to już głośny alarmowy dzwonek - komentuje w "Rz" Piotr Semka. Według niego, gabinet Donalda Tuska stara się być najsprawniejszą propagandowo ekipą ostatniej dekady.
Zamiast załamywać ręce nad życzliwym traktowaniem Platformy przez media, partia Kaczyńskiego powinna zacząć intensywnie pracować nad zmianą wizerunku. Tymczasem ostatnio znów usłyszeliśmy ostre słowa Jarosława Kaczyńskiego na temat "dzikich oczu Donalda Tuska" - zauważa publicysta.
Zdaniem Semki, partii Kaczyńskiego brakuje przedstawicieli pokolenia Grzegorza Schetyny i Radosława Sikorskiego, roczników 1958-1968, polityków jeszcze młodych, a już doświadczonych. Ten brak jeszcze dotkliwiej odczuwa się po usunięciu z PiS Kazimierza Ujazdowskiego i Pawła Zaleskiego, którzy dziś przydaliby się do spokojnego punktowania ekipy Tuska.
Prawo i Sprawiedliwość jest dziś jak firma, która musi na nowo wymyślić swój image. Wyrazisty język przestał w Polsce popłacać. Zaś nowego stylu po pierwsze nie da się stworzyć z dnia na dzień, a po drugie (o czym wiedzą showmani) z nowym wizerunkiem początkowo nigdy nie jest się przekonującym.
Na pociechę PiS można tylko wskazać, że równie rozpaczliwie szarpie się wobec zapaści w sondażach Lewica i Demokraci. Toczą się tu skrywane wciąż spory o pozycję Wojciecha Olejniczaka, o to, czy nie powinien zastąpić go inny polityk i czy alians z Partią Demokratyczną nie był błędem. W tym wewnętrznym kryzysie postkomunistyczna lewica trwa już od czterech lat.
Szukająca nowego wizerunku opozycja z prawicy i z lewicy musi dziś pogodzić się z mocną pozycją Platformy. Partia Tuska ma swój moment. Pewnie za jakiś czas uśpieni wysokimi notowaniami platformersi popadną w zadufanie i zaczną popełniać błędy. Pytanie, jak długo opozycja będzie musiała na to czekać - komentuje w "Rzeczpospolitej" Piotr Semka.
ab, pap