- Hip, hip, hura! Po raz pierwszy w 1036-letniej historii Polski obrady rządu prowadził Marek Pol. Fanfary!
- Informacja powyższa zelektryzowała światowe media (i zelektryfikowała kilka wsi). Niestety, fanom tego charyzmatycznego polityka lewicy zrzedły nieco miny, kiedy się dowiedzieli, że wicepremier Pol prowadził obrady tylko dlatego, że Leszek Miller wybrał narty w Alpach. Ale jak się Pol w prowadzeniu podszkoli, to - kto wie - może jesienią poprowadzi aukcję koni w Janowie?
- Są oczywiście sprawy ważniejsze niż jakieś tam głupie narty i Leszek Miller szybko wrócił do Warszawy. Tym szybciej, że miał spotkanie z Millerem - Aleksiejem Millerem, szefem Gazpromu. Zażyłość obu panów musi być bardzo wielka, bo zgodnie uznali, że gaz rosyjski najsmaczniejszy jest na świecie i tylko taki będziemy kupować. A poza tym obaj dżentelmeni mogą mówić do siebie po nazwisku.
- Ale zanim jeszcze wybrał się na urlop, premier zdążył wpaść na pewne snobistyczne przyjęcie. Było milutko. Do czasu kiedy nie napatoczył się bardzo już rozluźniony naczelny "Gazety Wyborczej" Adam Michnik i nie obsobaczył Millera (przypominamy: Leszka, nie Aleksieja), że rząd jest do bani, kicha straszna i tak to się nie będziemy bawić. Zdetonowany Miller chwilkę redaktora posłuchał, po czym odwrócił się na pięcie i sobie poszedł. Mięczak. Mógł chociaż Michnikowi posunąć z bawoła. W końcu mężczyznę poznaje się po tym, jak kończy.
- W każdym razie sympatia obu panów Mi. jest powszechnie znana, dlatego na oficjalnym otwarciu nowej redakcji "Gazety Wyborczej" pojawił się Aleksander Kwaśniewski, ale premiera już nie zaproszono. Nas zresztą też nie, więc w tym sporze jesteśmy po stronie pana Leszka.
- Michał Tober (ť propos, co tam u psa?) zwierzył się "Trybunie", że jego teściowa jest bardzo łatwowierna. "Bywa, że to wykorzystuję i robię jej dowcipy". Na przykład ostatnio wmówił kobiecie, że jest rzecznikiem rządu.
- To podejrzane indywiduum nie daje spokoju rodakom. Ostatnio demaskować go zaczął weteran demaskatorstwa Jan Gadomski i tak łupnął w "Trybunie": "Jan Nowak-Jeziorański, mieszkający w Ameryce obywatel Stanów Zjednoczonych i emeryt służb specjalnych USA". I dalej, że Nowak-Jeziorański udziela Polakom takich "dobrych rad", które są dobre tylko dla imperialistów amerykańskich. Cały felieton w ten deseń! Swoją drogą, panie redaktorze, czy tak gorączkowe zainteresowanie nobliwym osiemdziesięciolatkiem nie jest aby niezdrowe?
- Minister od równości Izabela Jaruga-Nowacka podarowała kolegom "okulary równości", coby dostrzegli ciężką dolę kobiet. Przyjmując je, wicepremier Marek Pol (fanfary!) pocałował panią w rękę! O ile się rozbieramy na feministycznej etykiecie (a czytało się to i owo, a Germaine Greer to na wyrywki znamy), takie zachowanie jest wyjątkowo seksistowskie i Jaruga-Nowacka miała prawo wicepremierowi lutnąć. Upiekło mu się, bo wielki jest, a i pani minister czuje do niego miętę.
- Rewolucyjna zmiana zaszła w Polsce! Obrzydliwą zasadę TKM zastąpiła TQM - ogłosił Robespierre nowej rewolucji, minister Wiesław Kaczmarek. TQM, wyjaśniamy nieqmatym, oznacza "teraz kwalifikacje managementu" i dlatego starych, niewyqualifikowanych trzeba wylać na pysk. Nie wiemy co prawda, dlaczego - zdaniem ministra - "kwalifikacje" pisze się przez q, ale domyślamy się, że te szczególne qualifikacje nabywa się, robiąc u Gudzowatego i pływając z Kaczmarkiem żaglówką.
- Mała reklama z "Trybuny": "Który z oferowanych Polsce myśliwców został ponownie wybrany 48 razy przez zadowolonych klientów? F16 - sprawdzone rozwiązanie". Do tego fotka jakiegoś groźnie wyglądającego aeroplanu i podpis "Lockheed Martin". No cóż, wiadomo, że wśród czytelników "Trybuny" sporo emerytowanych wojskowych, którzy każdy grosz na myśliwiec ciułają.
Więcej możesz przeczytać w 11/2002 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.