Urzędnicy, którzy przyjmowali wysokie łapówki za wielomilionowe umorzenia podatkowe na rzecz Henryka Stokłosy czy Rudolfa Skowrońskiego, mogą już w poniedziałek wyjść na wolność w zamian za 70 i 150 tys. zł poręczenia. Najwyższe poręczenie 200 tys. zł zapłacić ma Tomasz J., b. doradca podatkowy z kancelarii Vis-Lex. Decyzją sądu zaskoczeni są nawet adwokaci – pisze „Gazeta Wyborcza”.
Ministerstwo Finansów, które uznane zostało za pokrzywdzonego w tej sprawie liczy dopiero straty wynikające z tej afery.
Według oskarżenia np. Skowroński (ścigany międzynarodowym listem gończym) ustanowił "fundusz łapówkowy" w wysokości miliona złotych, aby ochronić się przed zapłaceniem 20 mln podatków za lata 1998-2000. Stokłosa miał "zainwestować" w łapówki ponad 100 tys. zł, nie licząc wędlin, alkoholi i finansowania szkoleń dla swoich księgowych u urzędników MF. Szacuje się, że uniknął w ten sposób zapłacenia co najmniej 8 mln podatków.
W piątek przed Sądem Rejonowym dla Warszawy Śródmieścia zaczął się proces siedmiorga oskarżonych. Prokurator Kiełek chciał usunąć z sali kamery. Adwokaci przeciwnie. Sąd stanął po stronie prawa do jawności i do informacji.
Oskarżeni, m.in. 42-letni Sławomir M. (9 zarzutów), b. dyrektor departamentu podatków bezpośrednich (potem gł. specjalista w departamencie prawnym), który miał między innymi anulować cztery niekorzystne dla Stokłosy decyzje izby i urzędów skarbowych za 130 tys. zł łapówek, twierdzi, że jest w stanie udowodnić, że jego decyzje były prawidłowe.
Przeczą temu wyjaśnienia Elżbiety Z. (podwładnej Andrzeja Ż. b. dyrektora departamentu systemu podatkowego), która obciąża swojego szefa i przyznaje się do pośredniczenia w przekazywaniu łapówek m.in. od Tomasza J. z kancelarii Vis-Lex (wątek Rudolfa Skowrońskiego).
Według oskarżenia np. Skowroński (ścigany międzynarodowym listem gończym) ustanowił "fundusz łapówkowy" w wysokości miliona złotych, aby ochronić się przed zapłaceniem 20 mln podatków za lata 1998-2000. Stokłosa miał "zainwestować" w łapówki ponad 100 tys. zł, nie licząc wędlin, alkoholi i finansowania szkoleń dla swoich księgowych u urzędników MF. Szacuje się, że uniknął w ten sposób zapłacenia co najmniej 8 mln podatków.
W piątek przed Sądem Rejonowym dla Warszawy Śródmieścia zaczął się proces siedmiorga oskarżonych. Prokurator Kiełek chciał usunąć z sali kamery. Adwokaci przeciwnie. Sąd stanął po stronie prawa do jawności i do informacji.
Oskarżeni, m.in. 42-letni Sławomir M. (9 zarzutów), b. dyrektor departamentu podatków bezpośrednich (potem gł. specjalista w departamencie prawnym), który miał między innymi anulować cztery niekorzystne dla Stokłosy decyzje izby i urzędów skarbowych za 130 tys. zł łapówek, twierdzi, że jest w stanie udowodnić, że jego decyzje były prawidłowe.
Przeczą temu wyjaśnienia Elżbiety Z. (podwładnej Andrzeja Ż. b. dyrektora departamentu systemu podatkowego), która obciąża swojego szefa i przyznaje się do pośredniczenia w przekazywaniu łapówek m.in. od Tomasza J. z kancelarii Vis-Lex (wątek Rudolfa Skowrońskiego).