"Karta Olimpijska i regulamin igrzysk nie pozwala na demonstrowanie w sposób zewnętrzny swoich przekonań w czasie igrzysk na obiektach olimpijskich (...) Karta jest nieubłagalna, grożą dyskwalifikacje. I żeby to nie był nie wiadomo jaki kandydat do złotego medalu, poniesie konsekwencje" - powiedział Nurowski w "Kontrwywiadzie" RMF FM, odpowiadając na pytanie jakie będą reakcje, jeśli sportowiec w Pekinie będzie demonstrował swoje przekonania polityczne. Dopytywany czy również ma na myśli ceremonię otwarcia, powiedział, że sportowiec "jeżeli tak zrobi, nie zostanie dopuszczony do startu". "Sankcje będą bardzo surowe" - zaznaczył.
Prezes PKOl zastrzegł, że "jeżeli to się będzie działo poza obiektem i poza imprezą olimpijską", to nie będzie miał nic przeciwko temu. "Daję im (sportowcom), mówię to oficjalnie i publicznie, wolną rękę. Każdy człowiek, a tym bardziej sportowiec, jest osobą wolną" - zaznaczył.
"W PKOl nie będzie żadnych lojalek, nakazów, podpisywania dokumentów" - dodał.
"Nie powiem może czegoś odkrywczego i nowego, ale my jako wolontariusze, działacze ruchu sportowego, olimpijskiego ciągle podkreślamy, że polityka jak najdalej od sportu, że sportu nie należy wykorzystywać do polityki" - oświadczył Nurowski.
Pytany czy nie obawia się, że olimpiada będzie wykorzystywana propagandowo, tak jak igrzyska w Berlinie w 1936 roku, czy w Moskwie w 1980 roku, powiedział, że nie chciałby aby taki scenariusz się ziścił. "Ciągle wierzę, że Chińczycy dojdą do wniosku, że nie tędy droga, że wykorzystają szansę" - powiedział.
"Jeśli nie, to wrócimy do tej rozmowy i będę jednym z pierwszych, który będę nawoływał do izolacji, do bojkotu, ale we wszystkich dziedzinach. To nie jest tak, że handlujemy z Chińczykami, podpisujemy umowy komercyjne. Sport ma być ofiarą? Bądźmy sprawiedliwi i solidarni" - podkreślił szef PKOl.
W styczniu Belgijski Komitet Olimpijski zabronił sportowcom, którzy wystartują w Pekinie, na publiczne wypowiadanie się na tematy dotyczące przestrzegania praw człowieka przez Chińczyków oraz innych delikatnych spraw politycznych.
Identycznie podszedł do tego zagadnienia Brytyjski Komitet Olimpijski, który zażąda od zawodników, by podpisali specjalną klauzulę zakazującą im czynienia wszelkich "wrażliwych" politycznie uwag lub gestów podczas pobytu w Pekinie.
Ostatnio nasiliły się na świecie głosy wzywające do zbojkotowania igrzysk. W Polsce były takowe już w ubiegłym roku.
Takie reakcje są związane z wydarzeniami z początku ubiegłego tygodnia, kiedy to w 49. rocznicę krwawego stłumienia tybetańskiego powstania przeciwko Chinom i ucieczki dalajlamy, mnisi buddyjscy zorganizowali w Lhasie pokojowe marsze. W kolejnych dniach przerodziły się one w największe od 20 lat antychińskie wystąpienie. Protesty przekształciły się w zamieszki. Interweniowała policja i wojsko. Jak wynika z najnowszych doniesień, do tej pory w starciach w Tybecie śmierć poniosło w sumie co najmniej 99 osób. Chińskie władze utrzymują, że zginęło 16 osób.
We wtorek Dalajlama XIV zapowiedział, że ustąpi z funkcji, jeśli przemoc w Tybecie wymknie się spod kontroli. Podkreślił, że nie rozważa kwestii niepodległości Tybetu, natomiast zależy mu na "drodze środka", a więc autonomii kulturowej dla swego kraju. Zaapelował też do swoich rodaków, aby żyli w zgodzie z Chińczykami.pap, em