Rozmowa z FERNANDO HENRIQUE CARDOSEM, prezydentem Brazylii
Jacek Potocki: Kraje Ameryki Łacińskiej - jak na jaguary gospodarcze - nie imponują osiągnięciami.
Fernando Henrique Cardoso: Trudno mówić o całym kontynencie. W Meksyku dokonał się ogromny postęp, pozytywne zmiany widać w Chile i Brazylii. Powodem kryzysu w Ameryce Łacińskiej była internacjonalizacja gospodarki i światowy kryzys finansowy. W 1998 r. nasze problemy pogłębił dodatkowo kryzys w Rosji. Co tak naprawdę stało się w Brazylii? Prawie nic. Skutki załamania są ograniczone. Na początku lat 90. Brazylia zaczęła otwierać gospodarkę. W 1994 r. stworzyliśmy plan real, by zahamować inflację. Kilka lat wcześniej zrobiła to Argentyna. Skutkiem tych działań było zmniejszenie sfery ubóstwa o 10 proc., co oznacza, że poprawiła się sytuacja 10 mln obywateli. W tym roku udało się nam kolejny raz zmniejszyć deficyt budżetowy - do 3 proc. PKB. Jak widać, twierdzenie, że cała latynoska gospodarka jest w fatalnym stanie, nie ma podstaw.
- Ale kryzys argentyński jest poważnym ostrzeżeniem. Czy może się rozszerzyć na inne kraje regionu?
- Nie sądzę. Tak zwany wskaźnik ryzyka w Argentynie wyraźnie wzrósł, a w Brazylii w tym samym czasie się obniżył. Nasza waluta jest stabilna. Chile i Brazylia nie odczuły skutków wydarzeń w Argentynie - w przeciwieństwie do Urugwaju, którego system finansowy jest ściśle związany z argentyńskim. Rynek międzynarodowy nauczył się ostrożnie podchodzić do zjawisk lokalnych. W 1998 r. kryzys w Rosji okazał się "zaraźliwy psychologicznie". Gospodarka Brazylii nie jest jeszcze w pełni otwarta - nasz eksport przynosi niecałe 10 proc. PKB.
- Dlaczego krajom Ameryki Łacińskiej bliższy jest model państwa opiekuńczego niż liberalnego?
- Generalnie liberalne podejście jest słuszne, ale w konkretnych warunkach nie zawsze się sprawdza. Jeśli ludzie nie mają co jeść, liberalizm nie ma sensu. W Brazylii musimy prowadzić aktywną politykę socjalną. Pieniądze z budżetu wydajemy jednak nie na emerytury czy pomoc socjalną, ale głównie na oświatę, ochronę zdrowia i reformę rolną. Jako przywódca polityczny nie mogę się zgodzić z twierdzeniem, że należy zwiększyć liberalizm, zmniejszyć inwestycje socjalne, pogarszając w ten sposób warunki życia społeczeństwa. Ludzie chcą mieć przywódców, którzy nie myślą wyłącznie o rynku.
- Jak bardzo globalizacja pomaga w ożywianiu gospodarek państw rozwijających się?
- Dla Brazylii, Meksyku, a w pewnym stopniu i dla Chile globalizacja jest korzystna. Od wprowadzenia planu real inwestycje zagraniczne napływają do Brazylii szerokim strumieniem - przeciętnie 2,5 mld dolarów miesięcznie. Pod tym względem zajmujemy drugie po Chinach miejsce na świecie.
- Czy możliwe jest rozszerzenie układu NAFTA na południe?
- Mamy układ handlowy Mercosur. Wymiana handlowa między jego stronami szybko się rozwija - w wypadku Brazylii sięga 20 mld dolarów rocznie. Niestety, z powodu kryzysu argentyńskiego ta współpraca napotyka dziś trudności. Pełna integracja w ramach kontynentu zależy jednak od konkretnej propozycji ze strony USA, czyli NAFTA. Brazylia była bardzo aktywna podczas ostatniej sesji WTO. Jesteśmy trzecim wytwórcą żywności na świecie, dlatego dyskusja na temat dostępu do rynków rolnych ma dla nas fundamentalne znaczenie. Możemy również odnotować sukces w dziedzinie ochrony własności intelektualnej - uzyskaliśmy prawo do odstępstwa od przyjętych rozwiązań w trudnych sytuacjach. Nasze stanowisko jest jasne: jeśli osiąganie zysku zagraża życiu, opowiadamy się za życiem, nie za przestrzeganiem zasad.
Więcej możesz przeczytać w 13/2002 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.