Nieobecność dwóch z pięciu członków Krajowej Rady oznacza brak kworum, czyli niemożność podjęcia jakiejkolwiek decyzji - zauważa gazeta.
Chodzi o Tomasza Borysiuka i Henryka Hajdukiewicza. Pierwszy wszedł do Rady z rekomendacji Samoobrony, drugi LPR. Nie podoba im się, co dzisiaj robi pozostałych trzech PiS-owskich członków Krajowej Rady. "A raczej to, czego nie robią" - mówi "GW" Borysiuk. "Dlatego zdecydowaliśmy się nie brać udziału w posiedzeniach Krajowej Rady, dopóki nie pojawi się kandydatura nowego członka rady nadzorczej Polskiego Radia". Posiedzenie KRRiT zaplanowano na dziś.
Rada nadzorcza PR jest w niepełnym składzie od końca stycznia. Jej przewodnicząca Irena Kleniewska (warszawska radna PiS) podała się do dymisji. Rada w niepełnym składzie nie może funkcjonować. Dymisja Kleniewskiej przyszła w dobrym dla PiS momencie - kiedy w radzie nadzorczej uformowała się większość do odwołania dwóch PiS-owskich członków zarządu PR: prezesa Krzysztofa Czabańskiego i wiceprezesa Jerzego Targalskiego.
Większość Rady była gotowa ich odwołać w związku z opisaną przez "Gazetę Wyborczą" próbą podmiany protokołu z posiedzenia zarządu PR. Sprawę bada prokuratura.
O wybór nowego członka radny nadzorczej PR prosił już Krajową Radę minister skarbu Aleksander Grad (jest właścicielem spółki) oraz wiceszef rady nadzorczej Adam Hromiak. "Zdaniem znawcy prawa spółek handlowych prof. Stanisława Sołtysińskiego, spółka nie może działać bez podstawowego organu, jakim jest rada nadzorcza" - mówi gazecie Hromiak. To oznacza, że funkcjonowanie radia jest zagrożone.
Gdy rada funkcjonuje w niepełnym składzie sześć miesięcy, minister skarbu może wprowadzić do spółki zarząd komisaryczny. Termin w PR upływa 30 lipca.
Jak się dowiedziała "Gazeta Wyborcza", rozważany jest pomysł zmiany statutu spółki przez ministra, tak by rada mogła działać w ośmioosobowym składzie. Wystarczy zapis, że rada liczy dziewięciu członków, zmienić na "liczy od sześciu do dziewięciu".