Gazeta, powołując się na nieoficjalne informacje z kręgów dyplomatycznych, potwierdza przypuszczenia, iż Niemcy nie zmienią sceptycznego stanowiska w sprawie związanych z NATO aspiracji Kijowa i Tbilisi.
"Marsz NATO kończy się na Polsce" - tytułuje dziennik swój artykuł.
Według "FTD" prezydent USA George W. Bush miał osobiście zabiegać o poparcie dla Ukrainy. Telefonował w tej sprawie do kanclerz Niemiec Angeli Merkel.
Jednak, jak twierdzi anonimowy informator gazety, na drodze do realizacji tych planów na szczycie w Bukareszcie w przyszłym tygodniu stanęła cała "falanga" zachodnioeuropejskich krajów: oprócz przewodzących grupie Niemiec, także Francja, Hiszpania, Włochy, Holandia, Belgia, Portugalia i Luksemburg. Część tych państw nie chce nawet poruszać tematu Ukrainy i Gruzji podczas kolacji szefów państw i rządów na szczycie w Bukareszcie. Trwa dyskusja o tym, jak zakomunikować Kijowowi i Tbilisi, że zasadniczo nawet bez MAP drzwi do NATO pozostają dla nich otwarte.
Według "FTD" za blokadą bryje się obawa przed irytowaniem Rosji, której przywódcy grożą wycelowaniem rakiet w Ukrainę, jeśli kraj ten przystąpi do NATO. "Oficjalnie Berlin tłumaczy swoje stanowisko problemami w obu państwach aspirujących do NATO. Przemoc wobec opozycji i stan wyjątkowy w Gruzji pod koniec zeszłego roku ma budzić +bardzo poważne wątpliwości+ co do dojrzałości politycznej kraju. W przypadku Ukrainy przedstawiciele rządu wskazują na to, że większość obywateli jest przeciw wejściu do NATO" - pisze "Financial Times Deutschland".
Niemcy nie chcą także, by sprawa rozszerzenia NATO zagroziła rozmowom pomiędzy Moskwą a Waszyngtonem w sprawie planów rozmieszczenia amerykańskiej tarczy antyrakietowej w Polsce i Czechach.
"Moskwa jest już pewna, że będzie największym wygranym szczytu w Bukareszcie" - pisze "FTD".
pap, ss